Wiem, wiem… Czytanie książek to już prawie jak wysyłanie listów gołębiem pocztowym – niby się da, ale kto to robi? No ale, gdyby ktoś z Was zapragnął jednak poczytać coś poza Facebookiem, TikTokiem czy Instagramem, to mam dla Was prawdziwy skarb! Oto 10 bibliotek, które mają taką masę książek, że w niedzielę zamiast leżenia na kanapie, możecie znaleźć coś naprawdę fajnego do poczytania. Nie trzeba się bać – coś dla siebie na pewno znajdziecie! No dobra, może są poza waszym zasięgiem, ale w domu też coś pewnie się znajdzie 🙂
A tak z czystej ciekawości – co teraz czytacie? Ja mam w rękach książkę kupioną w antykwariacie, do której od dłuższego czasu przymierzałem się jak pies do jeża. No i wiecie co, nie będę Was jakoś specjalnie zachęcał do jej przeczytania, bo wystarczy, że wstawię tu jeden z cytatów.
„Podczas czytania esejów Valéry’ego nie wystarcza już tylko „być” i wsłuchiwać się w to, jak dźwięczy słowo. Tu trzeba wyrwać się z uścisków rządzącej prozy i przyrównać poezję do świata naszych snów. Zapewniam Was, że to świetna gra, wyostrzająca wewnętrzny słuch osoby wrażliwej na piękno.”
Powiedzcie, czy to nie brzmi jak magiczne zaklęcie na niedzielę? Takie czytanie to prawdziwa gimnastyka dla umysłu i duszy, coś jak joga, ale bez maty i spoconego czoła.
Więc, jeśli przypadkiem przeszła Wam przez myśl jakaś wizyta w bibliotece, nie wahajcie się ani chwili! Zanurzcie się w świat książek, który jest tak bogaty i różnorodny, że każdy znajdzie coś dla siebie. Nawet jeśli czytanie nie jest teraz na topie, to kto wie? Może po przeczytaniu kilku stron zmienicie zdanie!
Zdjęcie z biblioteki w Admont, które ilustruje ten krótki szkic, wygląda tak pięknie, że aż chce się tam być! Może przy najbliższej okazji zrobię sobie wycieczkę do Austrii!