„Technologia to po prostu magia, której jeszcze nie rozumiemy.”
— Arthur C. Clarke
Tam, gdzie skóra staje się myślą
Gdyby ktoś powiedział Ci, że z Twojej komórki skóry można stworzyć coś, co zacznie działać jak mózg — co byś odpowiedział? Niedowierzanie? Śmiech? A może cichy niepokój? Tymczasem w szwajcarskim miasteczku Vevey, nad brzegiem jeziora, gdzie powietrze pachnie alpejską trawą, grupa badaczy z firmy FinalSpark dokładnie to robi. Przekształca ludzkie komórki skóry w neurony, a potem łączy je w miniaturowe „mózgi”, które potrafią uczyć się, reagować i… wykonywać obliczenia.
Nie jest to futurystyczna fantazja, to się dzieje teraz. I choć brzmi jak opowieść z pogranicza biologii i magii, to każda kropla tej historii opiera się na faktach. Nie jesteś specjalistą? Tym lepiej. Bo to właśnie Tobie — człowiekowi z zewnątrz — należy się dziś opowieść o świecie, który powstaje właśnie na Twoich oczach. I który może kiedyś Cię dotknąć. Albo… myśleć za Ciebie.
Mózg na płytce, życie w inkubatorze
Wszystko zaczyna się od komórek macierzystych. Najczęściej pochodzą one od dorosłych dawców, a dokładniej — z ich skóry. Dzięki zaawansowanej biotechnologii można je „cofnąć” do stanu pluripotentnego, w którym są jak glina: mogą przekształcić się w każdy typ komórki. W tym w neurony. Następnie takie komórki są hodowane w specjalnych płytkach, w warunkach przypominających ludzkie ciało — z kontrolowaną temperaturą, poziomem tlenu, wilgotnością. W szklanych inkubatorach, zamiast jabłek czy kurczaków, rozwijają się miniaturowe mózgi.
Z technicznego punktu widzenia to organoidy mózgowe — trójwymiarowe struktury złożone z neuronów i innych typów komórek nerwowych. Nie mają świadomości, osobowości, ani wspomnień. Ale to, co potrafią, może przyprawić o zawrót głowy. Można je bowiem nauczyć rozpoznawać wzorce, reagować na bodźce, przetwarzać informacje. Można — i to właśnie robią badacze z FinalSpark.
Wyobraź sobie, że zamiast krzemowego procesora, masz biologiczny — zbudowany nie z tranzystorów, ale z żywych neuronów. Taki układ nie tylko zużywa ułamek energii klasycznego komputera, ale też uczy się zupełnie inaczej. Organicznie. Intuicyjnie. Jak Ty i ja.
Światło, które steruje motylem
W jednym z eksperymentów zespół FinalSpark podłączył organoid do systemu sterującego trójwymiarowym modelem motyla. Kiedy organoid otrzymywał stymulację świetlną — coś w rodzaju bodźca „z zewnątrz” — jego neurony reagowały. Ale nie przypadkowo. Z czasem nauczyły się kojarzyć światło z nagrodą: podawaną w postaci dopaminy, neuroprzekaźnika, który i w Twoim mózgu wywołuje uczucie przyjemności.
Brzmi znajomo? Tak właśnie działają podstawy ludzkiego uczenia się. Organizm — również ten „sztuczny” — uczy się powtarzać to, co przynosi nagrodę. W eksperymencie, gdy organoid „odpowiadał poprawnie”, motyl leciał prosto. Jeśli nie — błąkał się bez celu. Neurony w Szalce Petriego zaczynały podejmować decyzje. Proste, ale jednak. Coś się w nich działo. Coś, co przypominało najprostszy zalążek rozumienia.
Czy to oznacza, że organoidy są świadome? Nie. Ale czy są martwe? Też nie. To właśnie ta przestrzeń „pomiędzy” budzi największe emocje.
Biokomputery kontra cyfrowe potwory
Współczesne modele sztucznej inteligencji zużywają ogromne ilości energii. Symulowanie kilkudziesięciu neuronów potrafi pochłaniać kilowaty mocy, podczas gdy Twój mózg, z miliardami neuronów, działa na 20 watach — mniej więcej tyle, ile potrzebuje żarówka LED. Dlatego inżynierowie, zmęczeni ograniczeniami klasycznego podejścia, zaczęli szukać inspiracji w naturze.
Biokomputery, takie jak te tworzone w Vevey, mogą być odpowiedzią na problem skalowalności i kosztów energii. Ich zadaniem nie jest zastąpienie wszystkich komputerów, lecz wspomaganie tych działań, które klasyczna technologia wykonuje nieefektywnie — jak np. rozpoznawanie obrazów, przetwarzanie języka, uczenie się. Czyli to, w czym my, ludzie, jesteśmy tak dobrzy.
Tyle że tym razem nie musimy programować sztucznego mózgu — możemy go… wyhodować.

Technologia z sumieniem
Z pewnością w tej chwili zadajesz sobie pytanie: a co z etyką? Czy mamy prawo tworzyć żywe struktury do celów obliczeniowych? Co jeśli za kilka lat te „mikromózgi” staną się bardziej złożone? Czy mają prawa? Czy mogą cierpieć?
Twórcy projektu nie unikają tych pytań. Wręcz przeciwnie — współpracują z etykami, biorą udział w konferencjach, otwarcie mówią o granicach i niepewnościach. Wiedzą, że ich praca porusza obszary dotąd zarezerwowane dla filozofii, teologii, może nawet sztuki. Wiedzą też, że przyszłość nie może być budowana tylko przez naukowców. Musi być kształtowana przez społeczeństwo. Przez ludzi takich jak Ty.
To dlatego tak ważne jest, by o tym mówić. Nawet jeśli nie rozumiesz każdego szczegółu biologicznego procesu — to Twoje człowieczeństwo jest stawką. Technologia ma sens tylko wtedy, gdy służy człowiekowi. I to nie tylko jako użytkownikowi, ale też jako istocie, która czuje, myśli i podejmuje decyzje.
Zakończenie: technologia, która potrzebuje Twojej ciekawości
Biokomputery nie zawładną jutrem. Nie przejmą Twojego telefonu, nie napiszą za Ciebie maila. Ale mogą zmienić sposób, w jaki rozumiemy mózg, choroby neurologiczne, sztuczną inteligencję, a nawet samych siebie. Mogą nam pomóc — ale tylko jeśli będziemy im się przyglądać z bliska. Nie przez pryzmat lęku czy naiwnych zachwytów. Ale przez pytania. Przez rozmowę. Przez obecność.
Nie musisz być naukowcem, żeby mieć wpływ. Wystarczy, że nie odwrócisz wzroku.