Nie jest żadną tajemnicą, że obecny prezydent Rosji Władymir Putin pracował jako sowiecki szpieg w enerdowskim Dreźnie. Warto przybliżyć ówczesną rzeczywistość, Putina i ówczesnych sowieckich służb. Putin nie był poważany nawet przez swoich zwierzchników, bo wylądował w NRD, a nie np. w zachodnich Niemczech. Najlepsi sowieccy agenci trafiali do USA. To była elita wśród radzieckich szpiegów. Potem drugą kategorię stanowili ci, którzy trafiali do państw NATOwskich, takich jak Francja, Wielka Brytania, Niemczy zachodnie, czy Belgia. Agentów trzeciej kategorii kierowano do zachodnich państw neutralnych. Od nich nie wymagano już tak wiele, jak od tych co szpiegowali Waszyngton. Trafiali oni do Szwecji, Austrii i Szwajcarii. Albo do krajów Ameryki Południowej… Najniżej na szczeblach drabiny KGB był ci agenci, którzy trafiali do tzw. demoludów czyli państw socjalistycznych. Tu nie musieli trafiać najlepsi, bo kraje takie jak Polska, NRD, czy Czechosłowacja były sowieckimi koloniami. Nie było tu niczego co interesowało by sowiecki wywiad, o czym nie dowiedzieliby się sowieci wysyłając po prostu zapytania do SB lub STASI. Wysyłany do tych krajów agent KGB był niemalże jawny. Nic mu w końcu nie groziło, o żadnej dekonspiracji nie mogło być przecież mowy. Stąd też kierownictwo KGB kierowało do demoludów ludzi, których samo oceniało jako najsłabszych. Niżej stała już tylko wewnątrz radziecka bezpieka. A do NRD, jako sowiecki szpieg trafił obecny prezydent Rosji Władymir Putin. Pracę jaką wykonywał tam dla KGB nie była stricte wywiadowczą, bo w NRD być nie mogła. O wiele bardziej przypominała służbę bezpieczeństwa mającą oko na „bratnich NRDowców”. Ale i nawet w takich okolicznościach nie obyło się bez wpadek Putina jako KGBisty. Jak piszą media miał kochankę. Do sensacyjnych doniesień dotarł niemiecki tygodnik „Die Zeit”. Okazuje się, że agentka wywiadu zachodnich Niemiec była kochanką Władimira Putina, gdy ten był jeszcze oficerem KGB. Tak więc okazało się, że wywiad zachodnich Niemiec BND z łatwością„rozkuł” radzieckiego Jamesa “Błąda”. Podesłana naiwnemu KGB-iście kobieta sporo musiała opowiedzieć zachodnioniemieckiemu wywiadowi. Z kolei niemiecka telewizja ZDF twierdzi, że dotarła do dokumentów tajnych służb z czasów, gdy Putin pracował w Dreźnie jako major i KGB-owski szpieg. Materiały do których dotarli niemieccy dziennikarze z publicznej telewizji zawierały m.in. zapis przesłuchań sekretarza KGB w Dreźnie. Człowiek o pseudonimie „Lehnchen”, który często pił z Putinem wódkę i przyjaźnił z jego byłą żoną potwierdza, że przyszły prezydent Rosji katował Ludmiłę. O tym, że Putin był damskim bokserem pisał też „Newsweek”. Z czasów służby Putina w Dreźnie to nie jedyne sensacje. Kto by się spodziewał, że po tylu latach można znaleźć takie dokumenty jak legitymacja Putina…nie jako KGB-isty, lecz członka enerdowskiej bezpieki Stasi? A jednak… 28 lat po upadku NRD – jak pisze niemiecka bulwarówka „Bild” -nawet Urząd ds. Dokumentacji Stasi (BStU) sądził, że zna wszystkie tajemnice. Ale obecnie odkryte dokumenty niezbicie świadczą o tym, że były oficer KGB i dzisiejszy pan na Kremlu Władimir Putin był aż do upadku muru berlińskiego również pracownikiem niesławnej Służby Bezpieczeństwa Państwowego- -enerdowskiej bezpieki Stasi! To jasne, że nie tylko Putin jako pracownik sowieckich służb miał legitymację Stasi. Jego legitymacja była ważna aż do 1989 roku! Czemu jej nie zniszczył? Rodzi się również pytanie ilu podobnych do Putina byłych oficerów KGB ma legitymację polskiej Służby Bezpieczeństwa? Skoro oficerowie KGB – jak Putin działali jednocześnie jako członkowie Stasi – to więcej jak pewne, że Sowieci pracowali w SB. Czy polski IPN dysponuje równie ciekawymi znaleziskami jak niemiecki Urząd Gaucka? W czasie kiedy Putin był KGBistą w Dreźnie lubił pić piwo marki Radeberger. Bild pisze, że kanclerz Merkel przysyła mu takie czasami do Moskwy.”
