„Ale pośród szakalów, śród panter i smoków,
Pośród małp i skorpionów, żmij i nietoperzy,
Śród tworów, których stado wyje, pełza, bieży,
W ohydnej menażerii naszych grzesznych skoków —
Jest potwór — potworniejszy nad to bydląt plemię,
Nuda, co chociaż krzykiem nie utrudza gardła,
Chętnie by całą ziemię na proch miałki starła,
Aby jednym ziewnięciem połknąć całą ziemię.”
Charles Baudelaire, Kwiaty zła, Do czytelnika
Nuda – więcej niż tylko ziewanie
Przyznajmy, nuda nie jest ulubieńcem tłumów. Ale jest to taki niechciany doradca, który puka do twoich drzwi z pytaniem: „Czy to na pewno to, co chcesz robić?” I chociaż wydaje nam się, że nudzenie się jest po prostu udręką, to tak naprawdę jest to znak, że czas zmienić cel albo podjąć wyzwanie, które będzie miało sens. Zresztą, bez tego zrzędzenia nudy, może nigdy nie odkrylibyśmy, że gra w szachy wcale nie jest taka fajna, jak się wydaje, dopóki nie zaczynasz przegrywać z nastolatkiem.
Nowe cele kontra stara nuda
Psychologowie to wiedzą: nuda to taki mały diabełek na twoim ramieniu, który szepcze: „Potrzebujesz czegoś nowego”. I, tak, jasne, czasem kończy się to dziwnymi pomysłami, jak ten raz, kiedy kupiłeś hulajnogę, bo „czemu nie?”. Ale przecież większość z nas nie rzuci się zaraz w depresję tylko dlatego, że przez pół godziny przewijaliśmy Facebooka, patrząc na zdjęcia kotów. Nuda to przede wszystkim mechanizm napędzający zmiany, nawet jeśli czasem prowadzi nas na dziwne ścieżki.
Nuda kontra złudzenia
I nie dajmy się zwieść pozorom! Gdy pojawia się nuda, nie oznacza to, że nagle grozi nam seria katastrof emocjonalnych – jak alkoholizm, rozpacz czy zakup trzynastego kaktusa do kolekcji. Nuda jest po prostu sygnałem od naszego umysłu, że to, co robimy, nie ma sensu. Zamiast nas niszczyć, próbuje nam powiedzieć: „Hej, może jednak poszukasz czegoś, co cię bardziej kręci?” Zasadniczo, to taki subtelny bodziec do rozwoju, tylko czasem wkrada się podstępnie jak te wyskakujące okienka na stronach, które wszyscy ignorujemy.
Historyczna nuda – od demonów do salonów
A teraz trochę historii. Wyobraź sobie, że starożytni Grecy i Rzymianie nawet nie mieli słowa na nudę! Oni zajmowali się rzeczami, które nie pozostawiały miejsca na ziewanie. To dopiero chrześcijańscy pustelnicy odkryli coś, co nazwali „acedią” – taki miks zniechęcenia i apatii, który doprowadzał ich do szału. Czyli coś jak nasza współczesna reakcja na przeciągające się spotkania na Zoomie. A potem, w XVIII i XIX wieku, pojawiło się modne „ennui” – stan znudzonych arystokratów, którzy mieli tyle wolnego czasu, że zaczęli nudzić się nawet tym, że się nudzą.
Nuda jako zapomniana bohaterka
Ostatecznie nuda stała się demokratyczna – wszyscy możemy jej doświadczyć, bez względu na to, czy nosimy korony, czy skarpetki z dziurą. Ale nie zapominajmy, że nuda, jak ten cichy bohater, ukrywa swoją prawdziwą moc: zmusza nas do bycia ciekawymi, do szukania nowości, do odkrywania. Bo bez nudy… prawdopodobnie nie szukalibyśmy odpowiedzi na pytania, które rodzą się z nudnych chwil. Więc tak, nuda może i jest irytująca jak dzwonek telefonu o piątej rano, ale jest też motorem napędzającym naszą chęć do odkrywania świata. I właśnie dzięki niej uczymy się czegoś nowego – nawet jeśli jest to tylko to, że joga z YouTuba nie jest dla każdego.
Właśnie, jeśli chodzi o YT – zobaczcie, co można zrobić z… nudy! Kilka zdjęć współczesnych, czy też obrazów, piosenka zespołu MIKROMUSIC „Tak mi się nie chce” i… efekt poniżej 🙂