Czasem bywa, że człowieka dopada taki dziwny kaprys, który nie daje mu spokoju, dopóki nie zrealizuje swojej nieco szalonej wizji. Nawet kiedy nie ma ku temu ani grama logicznego powodu. A chciałem tylko sprawdzić, czy będę mógł w pełni cieszyć się świeżością powietrza na popołudniowym spacerze.
Jakże szybko moje plany legły w gruzach. Sprawdzam prognozę pogody, a tam… deszcz. Tak, deszcz, który ma zamiar zepsuć mi resztę dnia. Niby nic, ale jednak.
I nagle, w tym całym chaosie, niczym grom z jasnego nieba, jakaś iskierka zaczęła błyszczeć w moim umyśle. Mój mózg zaczął pracować w szalonym tempie, łącząc niepowiązane ze sobą elementy. Coś tak dziwnego, a zarazem już kiedyś przeżytego. Tym razem zdecydowałem połączyć muzykę Vangelisa z filmu „Rydwany ognia” z fragmentami tego samego filmu, dodając do tego sceny z mokrego meczu Polska – Anglia, na który przyszli dwaj nieszczęśni kibice i… nie zobaczyli niczego, bo lało jak z cebra. Co z tego wyszło? Zobaczcie:)
Pamiętajcie, wykorzystujcie każdą okazję! Nawet jeśli wiatr wieje Wam prosto w twarz, a deszcz próbuje was zatrzymać.
Cóż za inspiracja dla nas wszystkich, prawda?
No ale dość tej mądrości na dziś…
Udanego i pełnego pozytywnych zaskakujących zwrotów akcji niedzielnego popołudnia i całego tygodnia!
P.S. Sport inspiruje, muzyka Vangelisa urzeka, a film trzeba obejrzeć – podobnie jak mecz Igi Świątek w Rzymie. 🙂
Na koniec, musimy coś zrobić z tą pogodą!