Stanisław Lem – człowiek z krwi i kości czy może literacki hologram? Koniec wakacji, więc czas na sensacje! A że internet to ocean teorii, to i tutaj znajdziemy niezły kąsek. Philip K. Dick, mistrz dziwacznych wizji i fabuł, naprawdę zastanawiał się, czy Lem to utalentowany pisarz, czy może tylko pacynka sterowana przez jakieś tajemnicze gremium spod znaku KGB.
Lem, komitet czy kameleon?
Dick przeglądał dzieła Lema i nie mógł uwierzyć w to, co widzi. No bo jak to możliwe, żeby jeden człowiek był aż tak utalentowany? Czytał, analizował i myślał: „Hej, każdy tom wygląda, jakby napisał go ktoś inny!”. I wtedy narodziła się teoria – Lem to może być jakiś tajny komitet pisarzy! I kto by pomyślał, że Dick z wizjami pełnymi androidów, kosmicznych przygód i zaginionych planet, mógł wpaść na coś takiego?
Komunistyczna misja literacka?
Dick miał teorię – Lem to wcale nie Lem, tylko kilku gości z misją ideologiczną! No bo jak to tak – szerzyć komunizm za pomocą literatury science fiction? Przyznajmy, Dick miał wyobraźnię, jak mało kto. A jeśli ktoś tu miał przekręcić rzeczywistość, to na pewno on! Ale z drugiej strony, gdybyś zobaczył kogoś próbującego zbudować elektryczny pojazd z ramą z Messerschmitta, też byś pomyślał: „Co tu się, do cholery, dzieje?”.
Literatura czy manipulacja?
Nie ma co ukrywać – teorie spiskowe wokół Lema są równie ciekawe, co jego książki. Pytanie brzmi: czy to on był genialnym twórcą, czy też tylko elementem większej, nieco podejrzanej układanki politycznej? Tak czy siak, temat ten będzie podnosił ciśnienie w dyskusjach literackich przez długie lata.
Lem: tajemnica wciąż żywa
Czy Lem był prawdziwym geniuszem czy może literackim doppelgängerem? Jedno jest pewne – dostarczył nam lektury, która nie pozwala na spokojne sny. Więc niezależnie od tego, w co wierzycie, warto sięgnąć po jego książki i samemu wyrobić sobie zdanie. Bo w końcu, czy nie o to chodzi w science fiction – o zadawanie pytań, które wywracają naszą rzeczywistość do góry nogami?