Słuchaj nas online

Informacje | Kultura | Rozrywka | Nauka

Emilie Schindler „Pamiętniki”

Więcej od tego autora

Przeczytasz w: 2 minuty

W przedmowie zostało napisane, że „Lista Schindlera” była antypolska i były trudności z jej wydaniem. Książkę czytałam, film widziałam ale tak dawno, że nie jestem sobie w stanie nic przypomnieć. Gdzieś tam mi się kołacze obraz Schindlera jako ratującego Żydów i tyle umiem na ten temat powiedzieć.

Wracajac natomiast do „Pamiętników”, świat widziany oczyma żony. Potwierdza, że ratowali Żydów, ale jednocześnie wyłania się obraz Oscara nie tak kryształowy. Hulaka, szpieg, kobieciarz, od razu, nie wiem dlaczego, przypomina mi się Diego Rivera, skąd takie skojarzenie, nie mam pojęcia, ale podejrzenia ????. Euforycznie podchodził do nowych interesów, mniej lub bardziej udanych, pozostawiając je następnie na barkach żony. Czas był trudny, pełen grozy nawet dla sympatyków czy współpracowników reżimu. Podziwiać należy odwagę, determinację jaką małżeństwo Schindlerów się wykazało. Ale czytając wspomnienia Emilie, odnoszę wrażenie, że to ona była tą bardziej odpowiedzialną, może później odrobinę zrezygnowaną, rozczarowną mężem, który ostatecznie ją porzucił, jak zawsze z rozpoczętym interesem, kompletnie nietrafionym. I tu zaczyna się, dla mnie, całe clou jej życia. Ponieważ bez wsparcia, gdzieś daleko od ojczyzny, poradziła sobie, cierpiąc niejednokrotnie biedę. Opuszczona, pozostawiona sama sobie przez męża, który całkiem dobrze sobie żył w Niemczech. Z pomocą przyszli jej owi uratowania kiedyś Żydzi. Utwierdza mnie to w przekonaniu, że dobro powraca. Niezwykły hart ducha, nie poddawnie się przeciwnościom losu, taka twardość charakteru, podziwiam i życzyłabym sobie posiadać takie cechy.
Czuć w nich również rozgoryczenie, żal do męża zwłaszcza, bo miał jej dać los spokojny, a zafundował nieustanną walkę po trosze z samą sobą. Bo trwała przy nim pomimo. Może również gorycz z powodu jego sławy, dzięki filmowi Spielberga, a o niej świat zapomniał,ponieważ niemiecka kobieta miała by być jedynie inkubatorem a nie bohaterką, choćby cichą.
Na pewno warto sięgnąć, bo daje inny obraz Oscara. On mnie wcale nie dziwi. Bo przecież każdy z nas ma wiele twarzy, i niekoniecznie nasze otoczenie zna je wszystkie. Emilie podziwiam, zakładając, że to, co ujęła w swoich pamiętnikach, jest rzeczywiście prawdą.

Polecam

Koniecznie przeczytaj

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najnowsze