Naturalna równowaga, czyli kto tu rządzi?
W przyrodzie, jak wiadomo, równowaga musi być. Jednak nie zawsze to się potwierdza, bo – jak by nie było – wyższość mężczyzn nad kobietami jest oczywista i tu równo nie jest. Wystarczy wyjść na ulicę i rozejrzeć się. Przyroda jakoś tak nas ukształtowała, że wyższość mężczyzn nad kobietami jest widoczna gołym okiem. Czasem to kilka centymetrów, czasami więcej.
I na tym można by było skończyć. Ale nie! Męska wyższość nad kobietami manifestuje się w różnych aspektach codzienności. I to nie od dziś!
Kobiety niczego ważnego nie dokonały
Wszystkie największe odkrycia, wynalazki, osiągnięcia są dziełem mężczyzn, stąd ich wyższość. Żeby nie było inaczej, mężczyźni od zawsze dbali o dobro kobiet, żeby te się nie przemęczyły, a ich zwoje mózgowe nie przepaliły. Dlatego nie pozwalali im zajmować się typowo męskimi dziedzinami, takimi jak fizyka, matematyka, astronomia czy medycyna, choć właściwie każdy obszar badań i poszukiwań można by tu wymienić. Żeby coś zbadać, trzeba mieć zaplecze, wystarczyło je więc ograniczyć. Żeby coś poznać, trzeba było pogłębić wiedzę, wystarczyło ją zablokować.
Wszelkie środki na naukę rezerwowano dla mężczyzn. Nie dopuszczano kobiet do kształcenia uniwersyteckiego, a jeśli już, to na przykład blokowano im starania o uzyskanie stopnia doktora. W większości wyższe uczelnie nie były dostępne dla kobiet i to nawet w XX wieku! Ich odkrycia były bagatelizowane albo wręcz pomijane czy przywłaszczane przez mężczyzn, za co niektórzy z nich bez skrupułów przyjmowali zaszczyty. Wszelkie dokonania, jeśli nie dało się ich pominąć, były umniejszane. Gdy w 1964 roku jedna z naukowczyń została za swoje osiągnięcia uhonorowana Nagrodą Nobla w dziedzinie chemii, w prasie pojawił się nagłówek: „Nagroda Nobla dla brytyjskiej żony.”
Gdy przerzucam zasoby Internetu, żeby tego czy owego się dowiedzieć, czytam suche fakty, bez choćby wzmianki, z jakim samozaparciem i trudem kobiety dochodziły do odkryć i wynalazków. A ile jest tych zapomnianych, pominiętych, zablokowanych? No ale skoro o nich zapomniano, pominięto, zablokowano, to przecież niczego istotnego nie odkryły, czyli dochodzimy do punktu wyjścia, że wyższość męska nad kobietami jest faktem.
Kobiety niczego wielkiego nie stworzyły
Dawid Michała Anioła nie jest kobietą, bazylika watykańska nie jest kobietą, nawet Bitwa pod Grunwaldem Matejki nie jest kobietą! Od razu przy okazji wywołania mistrza dodam, że on sam zabraniał niewiastom wstępu w poczet studentów Szkoły Sztuk Pięknych, której był dyrektorem. Wprawdzie zdarzało się, że jeden czy drugi artysta był kobietą, ale jeśli już, to w zdecydowanej mniejszości, nie każdą bowiem było stać na prywatne lekcje. Nie każdą było stać na dwu czy trzykrotnie wyższe czesne, na kilkukrotnie cięższą pracę, żeby sobie „zasłużyć” na kształcenie. A jeśli spojrzeć na Polki – nie każdą było stać na wyjazd za granicę, gdzie mentalność nieco bardziej sprzyjała paniom. Ile w tym momencie możemy wymienić z nazwiska wielkich artystek? Na palcach jednej ręki policzyć, choć przy odrobinie wysiłku znajdziemy ich więcej, ale dlaczego są pomijane w powszechnej świadomości?
Wyższość mężczyzn nad kobietami w dziedzinie sztuki jest bezsprzeczna: skoro można było je zablokować w szkołach, nie kształcić, nie dopuścić do wystaw, nie inspirować, nie zachęcać, to głupotą byłoby z tego nie skorzystać, prawda? A skoro mężczyźni tak robili, to znaczy, że wykorzystali własne możliwości i siłę kolektywu, czyli wyższość męska nad kobietami i tu znajduje potwierdzenie.
Kobiety są głupie
No tak. Nieraz to słyszałam. Trudno się nie zgodzić. Są głupie, bo na przykład lepiej wykształcone, a jak wiadomo, im więcej wiesz, tym większą masz świadomość, nie tylko własnych braków. Kobiety dobrze radzą sobie w negocjacjach i jeśli by je do nich częściej dopuszczać, pewnie mniej konfliktów na świecie by było. A przecież taka wojenka z bombami, czołgami, samolotami to niezła frajda. Zwłaszcza gdy postrzelać sobie można. Kobiety mają podzielną uwagę, ogarniają kilka rzeczy naraz. Ale po co tak od razu? Przecież można spokojnie zrobić jedną rzecz, odpocząć, wyluzować się. Robota nie ucieknie, a one by tak chciały już, zaraz. Naoliwić zamek w drzwiach albo zmienić zepsutą spłuczkę. I same to robią, żeby zdenerwować mężczyznę, bo przecież pół roku je nie zbawi.
Kobiety są głupie, bo pracują. Po co to robią, jeśli mąż zarabia pieniądze? Wystarczy go tylko poprosić, żeby dał na zakupy, jeśli oczywiście są konieczne, bo kolejna sukienka czy buty nie są jej potrzebne, jeśli te, które ma, są jeszcze dobre, a do kosmetyczki nie musi latać co chwila. No chyba że się chce wypindrzyć, a to już nie jest właściwe. Ani zbyt częste bieganie do kawiarni na plotki z koleżankami. A kino czy teatr, to już w ogóle fanaberie, skoro nowy telewizor na ścianie wisi.
Kobiety są głupie, bo wielu rzeczy nie rozumieją i nie można im niczego tłumaczyć, bo przecież tego nie zrozumieją. Nie można z nimi rozmawiać, bo przecież nie da się z nimi rozmawiać. Nie robią niczego dobrze, bo lepiej to czy tamto zrobiłby mężczyzna. Zrobiłby to lepiej, gdyby zrobił. Jakże tu więc wątpić w męską wyższość nad kobietami?
Niewypowiedziana odpowiedź na niezadane pytanie
Szkoda. Szkoda, że nie zadałam pytania taksówkarzowi, który po niewinnej wymianie zdań stwierdził, że przydałaby się mu w domu taka elegancka kobieta jak ja. Zamilkłam. Szkoda, bo teraz zastanawia mnie, do czego bym się panu przydała? Do kuchni, do łóżka, do miotły? Bo do rozmowy i partnerstwa na pewno nie. Taksówkarz wprawdzie siedział, gdyby jednak stał, byłoby mi łatwiej ocenić, ale na ile zdążyłam się mu przyjrzeć, jego wyższość nad kobietami była oczywista. Jak mój rachunek za kurs.