Słuchaj nas online

Informacje | Kultura | Rozrywka | Nauka

„Inkwizytor. Przesłuchania, wspomnienia, procesy” Natale Benazzi, Gian Franco Freguglia.

Więcej od tego autora

Czas czytania: 2 minuty

 

Zawarte są tu historie prawdziwe i…zmyślone (błagam). Historia inkwizycji jest tak bogata i obszerna, że po co zmyslać. Można czerpać garściami. Mamy tutaj oczywiście osławione Salem, sławną La Voisin, biegłą w sztuce trucicielstwa, której klientką była sama markiza de Montespan, faworyta Króla Słońce. I nawet Amerykę Południową, bo i tam inkwizytorzy dotarli wraz z konkwistadorami. Jak świat długi i szeroki, bogaty czy biedny, ustosunkowany czy też nie, herezja, zabobon i czary szerzyły się w tempie zastraszającym. Na ratunek światu i do walki o ludzkie dusze i zbawienie wyruszyła armia inkwizytorów pod sztandarem Kościoła. Zrzeszeni byli w Świętym Oficjum, a już sama nazwa owej instytucji budziła grozę wśród maluczkich tego świata. Bo sławę miała złą. Ale tylko z punktu widzenia swych ofiar. Bo inkwizytorzy, w swoim mniemaniu wcale a wcale nie byli potworami torturującymi podejrzanych o czary lub herezje w sposób okrutny i niezwykle zmyślny. Oni walczyli o ich duszę i wieczne zbawienie. Z poświęceniem, oddaniem, a męka to był tylko środek, który prowadził do celu. Środek, którego czasem nie sposób było uniknąć, zresztą, rozwiązywał języki nawet najbardziej odpornym i opornym delikwentom. A na koniec, po procesie, wisienka na torcie, stos. Ogień oczyszcza, wierzyli w to, i cierpieli ze swymi ofiarami, i radowali się, bo oto dostąpią wiecznego zbawienia. Cel osiągnięty, ruszajmy tropem następnych… Wiele procesów Świętego Oficjum kończyło się w ten sposób. Owszem, zdarzały się uwolnienia, ale to rzadkość. W epoce ciemnoty i zabobonu trudno o inny finał. A dostać się w oczyszczające ręce tych urzędników było niezwykle łatwo.

 

Bezwzględnie, w mojej opinii, inkwizycja to najczarniejsza z czarnych kart w historii Kościoła. Tuż za nią plasują się krucjaty. Tak właśnie zapłonął świat, w imię Bożego Miłosierdzia. Ogień pochłaniał ciała nieszczęśników, żeby ich dusze mogły uniknąć męki po stokroć gorszej w piekielnych otchłaniach. A bezposrednimi dostawcami tych dusz oczyszczonych byli właśnie inkwizytorzy, urzędnicy Świętego Oficjum, bardziej ciemni i zabobonni niż ich ofiary niejednokrotnie. Jedno im muszę oddać, swoje zadanie wykonywali z niezwykłą sprawnością i skrupulatnością, wielu z nich nawet wierzyło w to co robią. Niepojęte..

Koniecznie przeczytaj

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najnowsze