Na początku osiemnastego wieku szlacheckie dzieci z niechęcią wyruszały do szkół. Niechętnie się uczyły, a wiele z nich nabierało takiego wstrętu do książek, że nie sięgało po nie nigdy po zakończeniu edukacji.
Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy były kary cielesne z upodobaniem stosowane przez ówczesnych nauczycieli do dyscyplinowania i motywowania podopiecznych. Jędrzej Kitowicz, pamiętnikarz i historyk, w „Opisie obyczajów za panowania Augusta III Sasa” wymieniał narzędzia wykorzystywane przez nauczycieli na lekcjach.
Placenta to gruba okrągła skóra, kilkakrotnie złożona, zakończona drewnianym uchwytem. Uderzano nią w rękę tych uczniów, którzy mylili się w czytaniu, albo nie nauczyli się zbyt dobrze tekstu na pamięć. Rózgę brzozową, albo dyscyplinę rzemienną lub sznurkową stosowano wymiennie karząc za ignorowanie obowiązków szkolnych i swawolę. Nauczyciele wymierzali razy w tylną, miękką część ciała. W zależności od przewinienia, kondycji ucznia i surowości nauczyciela delikwent musiał znieść od trzech do piętnastu uderzeń. Starsi uczniowie dyscyplinowani byli kańczugą. Był to twardy rzemień, spleciony z wielu skórzanych pasków, osadzony na drewnianym trzonku, o długości ok. 40 centymetrów. Kańczugą bito przez spodnie. Narzędziem tym zadawano ogromny ból, dlatego stosowano je wobec nieuków, uczniów wyjątkowo tępych i niechlujnych, tych którzy ciało mieli równie twarde jak i umysł. Kar mógł się spodziewać także ten dzieciak, który „pobliższych wedle siebie zapachem nieprzyjemnym poczęstował”. Oskarżony musiał się dobrowolnie położyć na stołku wystawionym na środku klasy. Każdy inny uczeń, zdejmował but z nogi i uderzał go raz cholewą. Kitowicz zauważa, że „była kara wstydząca, nie boląca, występkowi równa.” Karą za mniejsze przewinienia był brak obiadu, albo klęczenie.
Te drastyczne metody wychowawcze w połączeniu z nieodpowiednim programem nauczania przyniosły opłakane skutki. Przeciętny polski szlachcic nie grzeszył nadmierną wiedzą i miał mizerne pojęcie o świecie. Oświeceniowa reforma szkolnictwa była koniecznością.
Na fotografii Szkoła w XVIII w.