Słuchaj nas online

Informacje | Kultura | Rozrywka | Nauka

„Ktoś tutaj był i był, a potem nagle zniknął i uporczywie go nie ma.”

Więcej od tego autora

Przeczytasz w: 3 minuty

Wspomnienia są największym skarbem, który pozostawiają nam ci odchodzący na wieczny odpoczynek. Za pośrednictwem wspomnień możemy wracać do miłych chwil spędzonych razem. Dzięki nim możemy również w szczególny sposób upamiętnić zmarłych.
Każde wspomnienie niesie ze sobą ładunek emocji, którymi możemy podzielić się z innymi. Nasze przeżycia są unikalne ale i ulotne, dlatego warto pisać, publikować wspomnienia ku pamięci ważnych osób .

Nie chodzi o to, żeby się smucić. Wspomnienia to dar – łączą nas tu na dole z tymi tam na górze. Koją ból, przywołują uśmiech, potrafią czynić cuda. Pielęgnujmy je przywołując w myślach bliskich naszym sercom…

Spieszmy się kochać ludzi. Nie odkładajmy spotkań, bo za daleko, za późno, za często. Nie szczędźmy ciepłych słów przyjaciołom, braciom, ciociom. Nie zapominajmy mówić dziękuję, przepraszam, kocham. Nie bójmy się tulić, całować, uśmiechać. Nie kryjmy czułości, tęsknoty, troski. Nie wstydźmy się uczuć i bliskich relacji. Bądźmy dla siebie lepsi i celebrujmy wspólnie spędzane chwile. Żyjmy tak, żeby było kogo wspominać.
Bo na końcu liczy się człowiek…

Karolina.

 

Istebniańskie Zaduszki z Czesławem Miłoszem w tle – fragment.

Małgorzata Kiereś wspomina śp. Rafała Wałacha

27.04.1959 – 30.07.2011

„Rafał Wałach pracował w naszym muzeum króciutko. Jego miłość do muzyki, do folkloru, była tak duża, że 8 godzin za biurkiem w pracy, było dla niego trudne. Dla mnie osobiście nie było i na dzień dzisiejszy jeszcze nie ma na istebniańskiej ziemi osoby, która w tak doskonały sposób wytłumaczyła publicznie, pokazała, udokumentowała i zilustrowała problem zapisu gwary. Łączył to z wiedzą, jaką zdobył jako filolog klasyczny, językoznawca. Miał także podstawy muzykologii, znał się na nutach, potrafił zrobić transkrypcję muzyczną. Grał na organach, które szczególnie kochał.

Starał się „wyczyścić” problem złego zapisu gwary. Często zapis nie odpowiadał wartości tej gwary, a właśnie w zapisie upatrywał jej wartość. Jeśli fonetycznie potrafimy oddać labializację – (zjawisko zaokrąglenia warg przy artykulacji samogłosek lub spółgłosek – przyp. red.), „r” frykatywne (taka spółgłoska szczelinowa, która zachowała charakter głoski wibracyjnej – przyp. red.), wymianę dwuznaków, wszystko będzie miało większy sens. Był w tym mistrzem. Pisywał do gazetki istebniańskiej, utrzymywał kontakt ze środowiskiem akademickim, choć nie pracował naukowo.
Poszukiwał pieśni, które miały autentyczny, stary zapis. Wszystkim zwracał uwagę na pieśni zapisane na przełomie XIX i XX wieku. Pokazywał, zachęcał do ćwiczenia i co najważniejsze, sam uczył dzieci. Wyłowioną i wyuczona perełka jego jest Rafał Mikołajek, który gra na basach, skrzypach i gajdach. Ma nieprzeciętna barwę głosu, zdolności wokalne do starego, archaicznego śpiewu.
Rafał Wałach starał się pozyskać pieniądze na gajdy, które byłoby instrumentem przystosowanym dla młodych chłopców, ponieważ nie każde dziecko da radę rękami dosięgnąć do przedniej fujareczki. Myślał, jak zbudować mniejsze gajdy, na których młody człowiek mogłoby uczyć się, żeby potem móc grać na dużych gajdach.
Był mistrzem w noszeniu nieprzeciętnie elegancko, godnie stroju górali istebniańskich. Zrobił ogromną rewolucję w kapeluszach istebniańskich. Był taki czas, kiedy górale nosili kapelusz z Polkapu ze Skoczowa z opadniętym, klapiącym dnem. Zebrał stare zdjęcia i zawiózł do Skoczowa, by na ich wzór przygotowali właściwe kapelusze. Dzięki temu nagle w Beskidach pojawiło się kilka wariantów kapeluszy. Kładł nacisk na odpowiednie noszenie guni.
Do tego był osobą, która nie brała pieniędzy za swoją pracę. Imprezy, wydarzenia uświetniał za przysłowiowe „Bóg zapłać”. Angażował się w pomoc ośrodkom charytatywnym, domom dziecka, wszędzie gdzie trzeba było, grał.
Najpiękniejszą odpowiedzią jak ważny był dla tutejszej społeczności był jego pogrzeb. Nie chodziło tylko o to, że młody 50-letni człowiek umiera. Wielu ludzi przyszło, aby podziękować. Muzykanci, jego wychowankowie stanowili trzon tej grupy. Rafał był bardzo dobrym pedagogiem. Tworzył bardzo fajny duet z żoną Moniką, który opierał się o wartość domu. Miał szczęście urodzić się i wychować w domu wielkiej inteligencji.

Rozumiał swoje malutkie miejsca na ziemi, kim jest w kulturze. Miał swój świat i zabrał go ze sobą… „

Wspomnienia: Pani Małgorzata Kiereś.
Data publikacji: 2011-11-03
Zdjęcie otrzymałam z prywatnej kolekcji Pani Moniki Wałach – Kaczmarzyk.

Koniecznie przeczytaj

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najnowsze