Ale ta zdecydowanie się temu nurtowi wymyka. Wcale nie jest słodko milusia, gołąbeczki, serduszka itp bzdurki. Jest trudna, mroczna, dość ciężka.
Traktuje o zespole Munchausena, jest dramatyczna, bo ta przypadłość, zaburzenie, niesie ze sobą tragiczne konsekwencje. Kapitalnie spleciona fabuła, gdzie cierpienie i ból łączy się nierozerwalnie z miłością i potrzebą akceptacji bez względu na wszystko. A ludzie w niej uwikłani pogubieni straszliwie, choć pozornie wszystko jest na swoim miejscu. Zaburzony umysł determinuje losy bohaterów, manipuluje nimi, prowadzi jak po nitce do kłębka swoich własnych urojeń, potrzeb, imaginacji. Czytałam naprawdę z zapartym tchem. Dynamiczna, ciekawe zwroty akcji, porządne czytanie jednym słowem. Świetnie ujęty aspekt psychologiczny. Nie ma się aboslutnie do czego przyczepić. Więc się nie czepiam.
Polecam bardzo. Bliska mi książka, aż sama jestem zdziwiona.
Magdalena Zimniak „Białe róże dla Matyldy”

Czas czytania: < 1 minuty