Po sukcesie literackim noweli Baza Sokołowska (1954), którą drukował w prasie, poświęcił się twórczości pisarskiej. Pracował krótko w redakcji studenckiego tygodnika „Po prostu” (redaktor działu prozy). W 1958 wyjechał do Berlina Zachodniego, z podróży tej już do Polski nie powrócił. Przebywał w różnych krajach, miastach, regionach świata (Izrael, Berlin Zach., Paryż, Niemcy, Kalifornia, gdzie uzyskał licencję pilota), pracę pisarską łączył z zarobkowymi zajęciami fizycznymi. Współpracował z paryską kulturą. Zmarł na skutek przedawkowania leków nasennych. W 1975 jego prochy sprowadzono do kraju.
W Polsce Hłasko opublikował zbiór opowiadań Pierwszy krok w chmurach (1956), za który otrzymał nagrodę literacką Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek (1958). Na emigracji nakładem Biblioteki „Kultury” w Paryżu wydano m. in. tomy opowiadań: Cmentarze. Następny do raju (1958), Wszyscy byli odwróceni. Brudne czyny (1964), wspomnienia Piękni dwudziestoletni (1966), powieść Sowa, córka piekarza (1967). W kraju wydano pośrednie pośmiertnie Opowiadania (1976), Namiętności (1982), Sonatę marymoncką (1982), Palcie ryż każdego dnia (1983), Nawrócony w Jaffie (1989), Utwory wybrane (t. 1-5 1989).
Był pisarzem, który świadomie budował swoją legendę i wizerunek buntownika. Bohaterowie, których kreował zazwyczaj ponoszą klęskę. Ich uczucia i ideały nie wytrzymują zderzenia z brutalną rzeczywistością.
Jestem jego wielbicielką od dawna – pokolenie takie mój tata jest jego fanem jak tylko pojawił się w polskiej literaturze. Szedł śladami jego twórczości i jego życia i chyba zostałam „zakażona”. Moja ulubiona książka „Następny do raju” i film „Baza ludzi umarłych” na jej podstawie, ale z ekranizacji jego utworów bardzo podoba mi się również „Pętla” i „Ósmy dzień tygodnia” Natomiast jak czytałam „Sowę”, to nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. Hłasko świetnie łączył pewnego rodzaju groteskę i tragedię. Polecam przeczytać zarówno „Wilka” jak i „Palcie ryż…” choć powieść drugą czyta się naprawdę ciężko. Te dwa dzieła uznaję za model wewnętrznej przemiany, jakiej nikomu nie życzę, ale która niestety często zachodzi w człowieku z biegiem czasu, kolejnych załamań i porażek.
Podsumowując. Tak ciekawej i zarazem kontrowersyjnej postaci nasza literatura jeszcze nie posiadała. Był on człowiekiem pokroju Himilsbacha i Maklakiewicza. Łączył ich stosunek do życia i do ówczesnej rzeczywistości. Właśnie tak barwne postaci tworzą piękno i niepowtarzalność w sztuce. Szkoda tylko że o Marku Hłasce tak mało ludzi chce dyskutować, czy poznawać jego twórczość.
To wielka szkoda!