Słuchaj nas online

Informacje | Kultura | Rozrywka | Nauka

Napoleon – zaproszenie na film

Więcej od tego autora

Przeczytasz w: 2 minuty

Styl Ridleya Scotta

Rozczarowanie po seansie?

Byliście już na najnowszym filmie Ridleya Scotta, „Napoleon”?
Muszę przyznać, że miałem spore oczekiwania przed seansem, a te, niestety, nie do końca zostały one spełnione.
Obejrzałem go wczoraj i muszę powiedzieć, że to było coś… no, nietypowego. Dzieło Ridleya Scotta, znanego reżysera takich hitów jak „Gladiator” czy „Obcy: Przymierze”, Hannibal”, „Blade Runner” – filmografię tego reżysera możecie zobaczyć pod tym linkiem(https://www.filmweb.pl/person/Ridley+Scott-346/filmography) pozostawił mały osad niespełnienia.
Wiecie, jak to jest z filmami Scotta, raz na wozie, raz pod wozem. A ten film jest trochę jak loteria, ale jeśli spodobał wam się „Dom Gucci”, to „Napoleon” pewnie też wam przypasuje. Choć tutaj jakby mniej tych emocji.

Napoleon – geniusz czy przeciętny?

Zaskoczyło mnie to, jak film przedstawia Napoleona. Zamiast pokazać go jako genialnego stratega, skupia się na jego słabostkach, nawet trochę go kompromitując. Z jednej strony, Napoleon jest tu geniuszem, ale z drugiej – no cóż, nie do końca się wywiązuje z tej roli. Może taki był zamysł reżysera, ale zrobił się z tego taki Napoleon w rozkroku – ni pies, ni wydra.

Brak emocji w opowieści

Film, moim zdaniem, trochę zawodzi pod względem emocjonalnym.Wyszedł z tego taki kronikarski zapis kariery największego ze strategów wszechczasów. Choć czasem ma rozmach, ale brakuje głębszych emocji. Wiele scen wydaje się zbyt powierzchownych, nawet te intymne momenty między Napoleonem i Józefiną są jakby odarte z emocji. Niby są nawet łzy, ale takie to jakieś drętwe.

Spektakularne sceny bitew

Co innego widzimy oglądając sceny batalistyczne – są niesamowite. Scott naprawdę pokazał swoje umiejętności inscenizacyjne. Walki pod Austerlitz czy Waterloo były spektakularne, ale to były tylko chwilowe wybłyski w całej opowieści, która generalnie traci tempo i rytm. Nie wiem jak wam, ale mnie krążyły różne myśli przy oglądaniu bitew, ale jedna była cały czas: jak bardzo trzeba było wyszkolić tych żołnierzy, że szli do walki na bagnety. Niesamowite jest to, że z człowieka można zrobić zwykłą maszynę do zabijania.

Podsumowanie i nadzieja na wersję reżyserską

Wracając jeszcze do wątku miłosnego Napoleona i Józefiny – był całkiem dobrze zagrany, mimo całego chaosu dookoła, ale jak napisałem wcześniej – też tak tylko po łebkach. Ogólnie rzecz biorąc, „Napoleon” nie porwał mnie tak, jak bym chciał. Mam nadzieję, że reżyserska wersja filmu, która ma trafić na Apple TV+, będzie lepsza. Tymczasem ten film to taki trochę niedosyt. Jednak warto wyjść z domu i obejrzeć – wtedy ma się własne zdanie na temat filmu i nie trzeba posiłkować się recenzjami, jak choćby ta 🙂

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Koniecznie przeczytaj

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najnowsze