Nie będę obiektywna, bo Pana Mariusza uwielbiam. Za antologię reportażu, tak, tak, to czyn patriotyczny, a dodatkowo wielka przyjemność czytania. Za niezwykłą wrażliwość, empatię, za niesamowity zmysł obserwacji, za lekkość w podawaniu trudnych tematów, za odwagę (choćby reportaż o ogłoszeniach), przekorę, za piękny język, dowcip… Mogę tak bez końca .
Ten konkretny zbiór reportaży to trochę jak wehikuł czasu. Lata 90te. Okres przemian, a co za tym idzie, trudności w odnalezieniu się części społeczeństwa w nowych warunkach. Cudownie autor to wychwycił i pochylił się nad tymi ludźmi. Czasem trochę to przerażające, smutne, czasem śmieszne, wręcz absurdalne. Spory wachlarz emocji wzbudzają w czytelniku. Coś pamiętam z tamtych czasów, ale kiedy się ma 20 lat, to zbytnio się człowiek, któremu się wydaje, że ma cały świat u stóp, takimi sprawami nie interesuje. Ale na szczęście mamy Pana Mariusza. Te reportaże lekko już trącą historią . Świetny przekrój problemów tamtych czasów. Padające zakłady pracy, ludzie bez perspektyw, ale z błyskotliwymi pomysłami na życie (uśmiałam się), czasem tak absurdalnymi, marzenia ludzi…przeciętnych. Ich zgryzoty i problemy, które czasem wydają się tak błahe, a dla nich rosną go granic niemożliwości. Ich sukcesy ( reportaż o Amway, któż nie słyszał o tej firmie), porażki i takie zwyczajne, codzienne życie. Bo w takim życiu tkwi sedno ludzkiego istnienia. I autor doskonale to uchwycił. Zresztą on ma taką zdolność do chwytania czasu i zaklinania go w słowach, razem z emocjami tych ludzi, o których pisze. To jest niesamowite. I za to Pana Mariusza uwielbiam.
Nie będę opisywać wszystkich reportaży, bo sami musicie po nie sięgnąć. A zaręczam, że różnorodność znakomita. Lektura obowiązkowa. Ważne, autor nie komentuje, oddaje głos swoim bohaterom, a czytelnikowi pozostawia ocenę ewentualnie chwilę zadumy. Dla większości stosunkowo młodych czytelników tematyka reportaży to trochę jak epoka dinozaurów, nie mniej z wymiarem uniwersalnym. Oni gubili się w tamtej rzeczywistości, a my…czyż nie gubimy się w obecnej? Podejrzewam, że wystarczyłoby zmienić imiona bohaterów, bolączki pozostałyby te same. Tylko zamiast o kurtce z koca, bo i ciepły i ostatni krzyk mody, marzymy o np nowym smartfonie, bo ma więcej możliwości. I zamiast Amwaya(czy on jeszcze istnieje?) mamy te wszystkie korporacje, z tym, że z diamentami tam słabo. Za to disco polo przeżywa renesans
Polecam bardzo. Trzeba koniecznie czytać