Słuchaj nas online

Informacje | Kultura | Rozrywka | Nauka

„Niedziela, która zdarzyła się w środę” Mariusz Szczygieł.

Więcej od tego autora

Przeczytasz w: 2 minuty

Nie będę obiektywna, bo Pana Mariusza uwielbiam. Za antologię reportażu, tak, tak, to czyn patriotyczny, a dodatkowo wielka przyjemność czytania. Za niezwykłą wrażliwość, empatię, za niesamowity zmysł obserwacji, za lekkość w podawaniu trudnych tematów, za odwagę (choćby reportaż o ogłoszeniach), przekorę, za piękny język, dowcip… Mogę tak bez końca .

Ten konkretny zbiór reportaży to trochę jak wehikuł czasu. Lata 90te. Okres przemian, a co za tym idzie, trudności w odnalezieniu się części społeczeństwa w nowych warunkach. Cudownie autor to wychwycił i pochylił się nad tymi ludźmi. Czasem trochę to przerażające, smutne, czasem śmieszne, wręcz absurdalne. Spory wachlarz emocji wzbudzają w czytelniku. Coś pamiętam z tamtych czasów, ale kiedy się ma 20 lat, to zbytnio się człowiek, któremu się wydaje, że ma cały świat u stóp, takimi sprawami nie interesuje. Ale na szczęście mamy Pana Mariusza. Te reportaże lekko już trącą historią . Świetny przekrój problemów tamtych czasów. Padające zakłady pracy, ludzie bez perspektyw, ale z błyskotliwymi pomysłami na życie (uśmiałam się), czasem tak absurdalnymi, marzenia ludzi…przeciętnych. Ich zgryzoty i problemy, które czasem wydają się tak błahe, a dla nich rosną go granic niemożliwości. Ich sukcesy ( reportaż o Amway, któż nie słyszał o tej firmie), porażki i takie zwyczajne, codzienne życie. Bo w takim życiu tkwi sedno ludzkiego istnienia. I autor doskonale to uchwycił. Zresztą on ma taką zdolność do chwytania czasu i zaklinania go w słowach, razem z emocjami tych ludzi, o których pisze. To jest niesamowite. I za to Pana Mariusza uwielbiam.

 

Nie będę opisywać wszystkich reportaży, bo sami musicie po nie sięgnąć. A zaręczam, że różnorodność znakomita. Lektura obowiązkowa. Ważne, autor nie komentuje, oddaje głos swoim bohaterom, a czytelnikowi pozostawia ocenę ewentualnie chwilę zadumy. Dla większości stosunkowo młodych czytelników tematyka reportaży to trochę jak epoka dinozaurów, nie mniej z wymiarem uniwersalnym. Oni gubili się w tamtej rzeczywistości, a my…czyż nie gubimy się w obecnej? Podejrzewam, że wystarczyłoby zmienić imiona bohaterów, bolączki pozostałyby te same. Tylko zamiast o kurtce z koca, bo i ciepły i ostatni krzyk mody, marzymy o np nowym smartfonie, bo ma więcej możliwości. I zamiast Amwaya(czy on jeszcze istnieje?) mamy te wszystkie korporacje, z tym, że z diamentami tam słabo. Za to disco polo przeżywa renesans

Polecam bardzo. Trzeba koniecznie czytać

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Koniecznie przeczytaj

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najnowsze