Słuchaj nas online

Informacje | Kultura | Rozrywka | Nauka

Nieoczywiste Duszniki-Zdrój

Więcej od tego autora

Czas czytania: 2 minuty

Przyjemnym punktem na mojej jesiennej mapie w tym roku okazały się Duszniki-Zdrój. Miasteczko senne, jak ta pora roku – senne snem nostalgicznym i niespiesznym. Jako miejscowość uzdrowiskowa cechuje się charakterystycznymi elementami, zwłaszcza dla uzdrowisk Dolnego Śląska – zadbanym parkiem zdrojowym i pijalnią wód mineralnych oraz kilkoma ogólnodostępnymi źródłami wód leczniczych. Niestety podobnie jak inne uzdrowiska tego regionu, Duszniki… się sypią. Takie powolne obumieranie przepięknej architektonicznie zabudowy, przede wszystkim pawilonów sanatoryjnych, ale i zwykłych budynków…

 

To co mnie przekonuje do tego miejsca to jego… małomiasteczkowość, prowincjonalność w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Nie ma tłoku – to przede wszystkim. Ukształtowanie terenu może przywodzić na myśl alpejskie klimaty i choć to nie jest to, na pewno wznoszące się łagodne góry po jednej i drugiej stronie miejscowości zachęcają do spacerów. Tym bardziej, że ścieżki w łagodny sposób prowadzą na szczyty i dalej. Do tego sporo urokliwych zakątków i nieoczywistych miejsc. Niewielka rzeka (Bystrzyca Dusznicka), stawy i potoki dodają charakteru. I ten cudowny mikroklimat! 12-godzinny sen nie dziwi w tym miejscu, a nie pierwszy raz mi się to zdarzyło.

 

W Dusznikach-Zdroju zaskoczyło mnie kilka nieoczywistych oczywistości. Zawsze myślałam, że Teatr Zdrojowi im. Fryderyka Chopina, potocznie zwany Dworkiem Chopina, jest wyraźnie związany z postacią kompozytora, podczas gdy Chopin był w nim tylko raz – koncertował w 1826 roku. Sam dworek został wybudowany na początku XIX wieku jako dom towarzyski, gdzie skupiało się życie kulturalne uzdrowiska. Kolejnym zaskoczeniem jest klasztor Franciszkanów. Nic o nim nie wiedziałam, nawet się nie domyślałam, bo budynek, w którym klasztor się mieści, jak i kościół, jest jednocześnie Domem Gościnnym Franciszkanów i do złudzenia przypomina liczne w tym mieście domy sanatoryjne czy hotelowe. Nieopodal – na długość ścieżki z terenu klasztoru – jest już wyraźnie widoczny, niemal w linii prostej od Dworku Chopina – kościół pomocniczy (jak wyczytałam, to inaczej kościół filialny, czyli wchodzący w skład parafii, ale niebędący jej głównym kościołem), Najświętszego Serca Pana Jezusa. Warto tam zajrzeć ze względu choćby na usytuowanie – na dość wysokiej skarpie, tuż przy głównej drodze, skąd w ciszy można się zachwycać nieodległą panoramą części zdrojowej. (Kościelna i przykościelna cisza zawsze mnie zachwyca.)

 

Oczywistą nieoczywistością dusznicką jest… nowa legenda, choć może raczej wymyślona tuż po wojnie historia, dla przyciągnięcia turystów, jakoby Ewa Braun bywała w willi przy ulicy Podgórze 36, a znajdujący się poniżej staw został ukształtowany w serce na polecenie Hitlera dla jego wybranki. Przyznam się, że willi jeszcze nie widziałam, za to w Czarnym Stawie się zakochałam. Rzeczywiście ma kształt zbliżony do serca, ale nie to mnie zachwyca najbardziej, a bajeczne otoczenie – lasy z trzech stron i zbocza gór. Do tego klimatyczna restauracja Czarny Staw (ul. Podgórze 1a), gdzie na szczęście beton i kostka brukowa nie zastąpiły trawy, a cisza, szum strumienia i zarzucane do stawu wędki (tak, są ryby i są wędkarze!) budują ów nastrój. Restauracja słynie z najlepszego w okolicy pstrąga, mnie z kolei przyciągnęła niesamowitym klimatem i (teraz, jesienią) zapachem palonego w kominku drewna. Do tego grzane wino jak znalazł 🙂

 

Tak więc Duszniki-Zdrój, jak i Dolny Śląsk, są moimi priorytetami na mapie Polski. Zwłaszcza że jeszcze zapewne sporo nieoczywistych oczywistości przede mną odkryją.

 

{gallery}Duszniki-Zdroj:::0:0{/gallery}

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Koniecznie przeczytaj

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najnowsze