Czas czytania: < 1 minuty
Wirujący plamami pól, kościołów,
Drzew, wśród których słowiki śpiewają w biały dzień
I szeroką, niebieską, fałdowaną spódnicą morza –
Potem nagle wypowiedzenie posłuszeństwa
Nuda i senność
Gdy oczy już nie maja punktu odniesienia,
Szyja już nie pamięta, co naszeptała jej matka,
Ciało nie dotrzymuje sobie słowa.
Opuszczenie posterunku w obliczu kuli.
I pogrzeb bez honorów.