Bo cóż na przykład powiedzieć o tym, kiedy trafiamy na datę 12 pażdziernika 1492 roku. Tego właśnie dnia Krzystof Kolumb dopływa na jedną z wysp Bahama, co poźniej przyjmuje się, dziś dość powszechnie podważaną, za datę odkrycia Ameryki. Po dopytaniu miejscowych o pochodzeniu złotych ozdóbek skieruje swoje łodzie na południe, bo tam rzekomo znajduje się złoto. W ten sposób, 28 października 1492 roku Kolumb odkrywa Kubę, którą nazwał Juana, na cześć księcia Austrii Jana.
Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że już w 1511 roku Kuba zostaje podbita przez późniejszego założyciela Hawany – Velázqueza de Cuéllara. Od tego momentu już nie jest tak dobrze. Przez kolejne 50 lat, odkrywcy z gorliwością godną lepszej sprawy, doprowadzają do zagłady tubylców, a na kubańskich polach trzciny cukrowej pojawiają się niewolnicy z Afryki.
To tyle co do historycznych faktów, a teraz może trochę zadumny nad tym, czy odkrycia i postęp są zawsze dobre i jednowymiarowe.
Na przykładzie Kuby widać to bardzo dobitnie, że nie są to oczywiste oczywistości i może warto przemyśleć na nowo sposób obchodzenia niektórych rocznic, tak, aby nie stwarzać złudnego wrażenia o chlubnej karcie historii.
Bo niemal zawsze zwycięstwo jednych okupione jest porażką innych, a koło historii tocząc się przez stulecia, raz wyniesie wysoko tylko po to, aby w nastepnych stuleciach zjechać na sam dół.
Dziś nie odkrywamy juz nowych lądów i nie ma już zbyt wielu białych plam na mapie, za to ciągle odkrywamy coraz to nowsze technologie. Ciekawe ile z nowinek, z wszechobecnym już Facebookiem na czele, odbje się na nas? I oby nie było to tak, jak z odkryciem z 28 października 1492 roku.