Słuchaj nas online

Informacje | Kultura | Rozrywka | Nauka

pociag

Więcej od tego autora

Przeczytasz w: 3 minuty

Pociąg ( do ) życia.

Led­wie złapałam pier­wszy wdech te­go ziem­skiego po­wiet­rza, a już za­pako­wano mnie w po­ciąg i ka­zano podróżować.

Mówi­li, że to faj­na spra­wa… Poz­na­wanie świata. Prze­cież każdy o tym marzy! Czy marzyłam? Nie wiem.

W końcu do­piero zdążyłam za­poz­nać się z tle­nem. Wsadzając mnie do po­ciągu, pat­rzy­li na mnie, jak­bym była efek­tem ja­kiegoś

ek­spe­rymen­tu – ład­nym efek­tem. Ale zgodziłam się na tę ich dziwną za­bawę. Początko­wo posłusznie sie­działam ra­zem z mamą

w przedziale, mając okazję zaob­serwo­wać, jak do­rośli ludzie i małe dzie­dziaki kłócą się o miej­sca. Niektórzy sta­rali się

narzu­cać mi własną wolę („Usiądź tu­taj”, „Nie, le­piej tam przy ok­nie”, „Nie ma­rudź”). Mi­mo tych mało przy­jem­nych

in­cy­dentów, czułam się po­dek­scy­towa­na podróżą. Cza­sami wychodziłam na ko­rytarz po­ciągu, by po­bawić się z nieco star­szy­mi

ode mnie dziećmi. Biega­liśmy ra­zem po po­ciągu, marząc o sa­modziel­nym zwie­dza­niu świata. Chciałam zo­baczyć góry, nasze

piękne pol­skie dzieło na­tury. Al­bo zos­tać sławną piosen­karką i poz­na­wać śmie­sznie wyglądających ludzi, którzy uśmie­cha­liby

się do mnie, nie ro­zumiejąc, o czym do nich mówię. Czy zas­ta­nawiałam się nad tym, czy ktoś będzie sta­rał się ut­rudnić

reali­zację moich marzeń? Czy przej­mo­wałam się bra­kiem zna­jomości ob­cych języków? Czy miałam świado­mość, że bez

pieniędzy nie dam ra­dy wy­kupić bi­letu, np. do Af­ry­ki? Nie. To było mo­je słod­kie dzieciństwo, pier­wsze la­ta, w których nie

mu­siałam jeszcze się tym przej­mo­wać. Nies­te­ty z biegiem lat mój przedział, mój po­ciąg stał się dla mnie więzieniem.

W moim przedziale często zna­ni mi ludzie by­li co­raz bar­dziej drażli­wi, sprzecza­li się, sta­rali narzu­cić mi włas­ne poglądy

i za­dania do wy­kona­nia. Może dałoby się to ja­koś wyt­rzy­mać, ale ten duszący dym pa­piero­sowy i wy­wołujący tor­sje

smród al­ko­holu spra­wiały, że już nie mogłam wyt­rzy­mać. Nie tyl­ko wa­gon był moim więzieniem. Niewo­liło mnie prag­nienie

zmiany po­ciągu, według włas­nych kap­rysów. Bez ludzi, którzy od­biera­li mi chęć życia, którzy na­pawa­li mnie ob­rzydze­niem.

Oczy­wiście po­ciąg zmieniłam wraz z ukocha­nymi prze­ze mnie oso­bami. Początko­wo zno­wu przy­jem­nie po­kony­wało się te

ki­lomet­ry, spędzając w podróży wiele dni. Jed­nakże pragnęłam roz­począć własną podróż, stop­niowo odzwycza­jałam od siebie

swoją rodzinę, często prze­bywając na końcu po­ciągu. Aż w końcu od­ważyłam się roz­począć sa­modzielną podróż. Cza­sami

spo­tykałam zna­jome z pop­rzed­nich etapów wędrówki twarze. Nie kryłam za­dowo­lenia z wi­doku osób, które nieg­dyś przez

długi czas dot­rzy­mywały mi to­warzys­twa, z który­mi się zap­rzy­jaźniłam. Przez dwadzieścia lat życia zro­zumiałam, że nie mogę

ich wi­nić, że nasz kon­takt często się ury­wa, że nie spędza­my ze sobą ty­le cza­su, co kiedyś. Znałam powód. Praw­da jest ta­ka,

że oni tak jak ja mieli dość podróżowa­nia pod dyk­tando in­nych ludzi, również ob­ra­li własną trasę wy­cie­czki. Nie mogłam mieć

im te­go za złe, bo zbyt dob­rze pa­miętałam, dlacze­go ja pos­ta­nowiłam jechać na stację końcową z prze­siad­ka­mi. Krótsza

podróż wca­le nie jest łat­wiej­sza, jest mo­noton­na, od­biera poczu­cie sen­su i od­biera nadzieję zmian na lep­sze. Po­nad­to na

zmianę tra­sy podróży i po­ciągu mieli wpływ ludzie, z który­mi chciało się przez ja­kiś czas podróżować wspólnie, ze względu na

te­maty do rozmów, na przy­jaźń, cieka­wość lub na­wet miłość. Przez te dwadzieścia lat podróżowa­nia poz­nałam różnych ludzi:

miłych, wro­gich, złośli­wych, dwu­lico­wych, przy­jaciel­skich, po­moc­nych i ta­kich, którzy tyl­ko cze­kali na to, bym wsiadając do

po­ciągu, spadła na szy­ny. Cza­sami tęskno mi było do rodzi­ny, którą zos­ta­wiłam w jed­nym z po­ciągów, na szczęście

wie­działam, jak do nich dot­rzeć. Zmęczo­na podróżą od cza­su do cza­su pow­ra­całam do niej. Nie rzad­ko zdarzało mi się spot­kać

przy­pad­ko­wo sta­rych przy­jaciół. Czy żałuję te­go, że og­ra­niczyłam się do jaz­dy jed­nym po­ciągiem? Nie, nie żałuję.

Roz­wi­jałam siebie, swo­je ta­len­ty. Dzięki nim mogłam po­magać różnym oso­bom. Prze­cież nie po­win­nam zaz­drośnie trzy­mać

swoich skarbów je­dynie dla siebie i ściśle og­ra­niczo­nej liczby ludzi. Dos­tałam je, by swo­je da­ry dob­rze wy­korzys­ty­wać.

Dzięki za­miłowa­niu do podróży i prag­nieniu poz­na­wania świata, mogłam poz­na­wać ludźmi, którym mogłam oka­zywać wspar­cie,

służyć radą, którym mogłam oka­zywać ciepło i dob­roć, przyw­ra­cać wiarę w to, że nie wszys­cy są źli. Te­raz, dwadzieścia lat

po roz­poczęciu tej ziem­skiej tułaczki, py­tasz mnie, Przy­jacielu, dlacze­go nie było mnie sta­le przy To­bie. Czy już ro­zumiesz?

Że życie ludzkie nie po­win­no og­ra­niczać się do jed­ne­go po­ciągu i stałych kom­panów podróży? Bóg sam prze­cinał szla­ki naszych

wędrówek, nasze­go życia, gdy by­liśmy so­bie pot­rzeb­ni. Prze­cież nie podróżowałeś sam pod­czas mo­jej nieobec­ności.

Miałeś rodziców, gdy oni odeszli, miałeś in­nych członków rodzi­ny, in­nych przy­jaciół. Często na Two­jej drodze po­jawiał się ktoś,

by choć przez chwilę Ci po­towarzyszyć. Oczy­wiście, że były chwi­le, w których sa­mot­nie mu­siałeś się prze­siadać, lub ta­kie

w których sam sie­działeś w przedziale. Ale każdy ma ta­kie chwi­le. Choć niep­rzy­jem­ne, to są one pot­rzeb­ne, by po­roz­ma­wiać

z sa­mym sobą. Więc nie siedź ob­rażony cały czas w tym sa­mym miej­scu, działaj, a i Ty poczu­jesz sens tej podróży i siłę.

Będą chwi­le zwątpienia, ale nie pod­da­waj się. Wznów podróż, a pew­ne­go dnia zno­wu się spot­ka­my ( ? )

 

( bosorka )

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Koniecznie przeczytaj

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najnowsze