POZNAJMY SIĘ JESZCZE RAZ – uwodzi w trymiga! Jest w nim czar i wdzięk. Dowcip, lekkość. I melancholia. Zmieszane w idealnych proporcjach. Które francuscy twórcy dodatkowo umieją podawać w sposób błyskotliwie inteligentny, a przy tym rozkoszny w oglądaniu! POZNAJMY SIĘ JESZCZE RAZ to rzadki przypadek we współczesnej kinematografii. Bawiąc – wzrusza. A sarkastyczno-ironiczną nutą skłania do refleksji.
Po pierwsze – fenomenalnie zmyślny, błyskotliwy scenariusz, wraz z doskonałymi dialogami. Który niezwykle udatnie łączy w sobie to, co charakterystyczne dla kina francuskiego w jego najlepszym XX-wiecznym komediowo-romantyczno-obyczajowym wydaniu z drapieżnym (na modłę hollywoodzką) pazurem świata XXI-wiecznego. Zanurzonego po uszy w cyfrowej rzeczywistości, która wchłania w swoje czeluści coraz więcej ludzi…
A po drugie – doskonała obsada! Która składa się – tak się składa ???? – z trojga aktorów, których lubię szczególnie!
Główną rolę w Poznajmy się jeszcze raz kreuje jeden z najlepszych francuskich aktorów: Daniel Auteuil, zdobywca Złotej Palmy. Kilkanaście razy nominowany do nagrody Cezara. Który zachwycił mnie po raz pierwszy w roku 1992 wspaniałą kreacją w “Serce jak lód” Claude’a Sautet’a. Partneruje mu jedna z ikon wśród francuskich aktorek: Fanny Ardant. A w jednej z ról drugoplanowych występuje Guillaume Canet (“Niebiańska plaża” Danny’ego Boyle’a; “Podwójne życie” Oliviera Assayasa). Który jak wszyscy jego wielbiciele wiedzą bywa także i scenarzystą i reżyserem (jego film “Niewinne kłamstewka” z roku 2010 należy do moich ulubionych z grupy “współczesne kino francuskie”).
Zanim przejdę do recenzji filmu – chcę się podzielić z Wami pewną refleksją. Nic nie cieszy mnie bardziej – niż to, kiedy mam do czynienia z historią filmową, opowiadaną przez reżysera samo-świadomego. Który doskonale wie, że w zasadzie wszystko już w kinie było (bo czego nie było, prócz jeszcze bardziej rozwiniętych technologii, hę?), ale robi to ze świeżym spojrzeniem, błyskotliwie. Z twistem. Kto potrafi uwieść i zaczarować widzów, choć jego opowieść u swych podstaw – nie jest niczym nowym, ani odkrywczym…
Staram się tworzyć filmy, które sam chciałbym oglądać. Myśl, że początek będzie kompletnie inny od tego, co widownia później zobaczy na ekranie mnie naprawdę ekscytuje.
Reżyser & Scenarzysta “Poznajmy się jeszcze raz” – Nicolas Bedos
* * *
Victor (prześwietny Daniel Auteuil) to mężczyzna w średnim wieku. Nieco wycofany i zgorzkniały. Kiedyś był doskonałym rysownikiem komiksów. Który zapowiadał się na gwiazdę. Ale utknął gdzieś po drodze między XX a XXI wiekiem. Pozostał “analogowy”. Kocha stare filmy, wzdycha za czasami kiedy można było wszędzie palić papierosy. Uwielbia szelest papierowych książek i muzykę, której dziś już mało kto słucha…
Gdy tymczasem świat dookoła stał się “digitalny”. Wszyscy mówią mu jakie to nowe technologie są wspaniałe, wszyscy wokół niego siedzą z nosem w tabletach, smartfonach. Zajęci jakąś nową formą życia, której on nie rozumie. I nie lubi. Nie obchodzą go platformy streamingowe, nowe technologie, wirtualna rzeczywistość oraz możliwości interaktywnego uczestniczenia w tym co oferuje cyfrowy świat.
Czuje się zagubiony i osamotniony, tym bardziej, że jego żona Marianne (niezawodna Fanny Ardant), choć są równolatkami – wydaje się być cyfrowym światem całkowicie zafascynowana. I bardzo z nim “zaprzyjaźniona”. Pogarsza to jeszcze bardziej i tak już mocno napięte stosunki między małżonkami. I prowadzi do stałych kłótni. Długoletni kryzys w ich związku nabiera na sile… Syn Victora (Michael Cohen), co zrozumiałe – pływa w nowej digitalnej rzeczywistości – jak ryba w wodzie.
Aż pewnego dnia, traf chce, że bohater poznaje pewnego reżysera (w tej roli – cudownie autoironicznej – doskonały Guillaume Canet). Który zarządzą firmą odtwarzającą na planach filmowych historyczne realia z dowolnie wybranej epoki. Pracuje z całym sztabem zawodowych scenarzystów oraz aktorów.
Victor dostaje osobliwą propozycję, której nie potrafi się oprzeć. Na swego rodzaju “podróż w czasie”. I choć ta “usługa” jest bardzo droga i w zasadzie go na nią nie stać – jest tak znękany swoim “tu i teraz”, że podejmuje się ryzyka. Wybiera realia lat 70-tych zeszłego wieku. Bo to czasy, które w sercu bohatera zapisały się jako najcudowniejsze w jego życiu. To właśnie w 1974 roku poznał w kawiarni “Belle Époque” w Lyonie pewną dziewczynę. O imieniu Marianne. Cudowną, uroczą , spontaniczną i zabawną. Swoją wielką miłość i przyszłą żonę…
I tak się złoży, że w “podróży do przeszłości” partnerować mu będzie aktorka o imieniu Margot (bardzo dobra Daria Tillier), którą z jej reżyserem łączą bardzo pogmatwane relacje.
Odtwarzanie wydarzeń z przeszłości Victora – stanie się dla nich doświadczeniem otwierającym oczy na to, co dotyczy ich dziś…
* * *
W Poznajmy się jeszcze raz ujął mnie przede wszystkim błyskotliwie inteligentny wdzięk, z jakim Bedos opowiada o rzeczach i sprawach tak samo banalnych, jak i ważkich, w czasach w których przyszło nam żyć. Wspaniale żonglując gatunkami. Komedią i dramatem. Inteligentnym i wnikliwym spojrzeniem – pełnym czułości, jak i nie pozbawionym sarkazmu czy nuty ironii przygląda się szeregu kwestiom, które są uniwersalnie ludzkie i pozakulturowe. Takim jak poczucie własnego przemijania, konflikt pokoleń, relacje miłosne i dynamika związków małżeńskich.
Tęsknota głównego bohatera za “starymi czasami” nie służy w Poznajmy się jeszcze raz jedynie melancholijnym akcentom filmu, które mają uwypuklać nieprzystosowanie i niechęć bohatera do nowej rzeczywistości, by nadawać mu komiczny rys. Jest obszarem refleksji nad czymś, co wydaje mi się bardzo dojrzałym, szczerym podejściem. I z czym się zgadzam.
Żyjemy w świecie, w którym trudno znaleźć równowagę. Rodzaj balansu czy też złoty środek. Przeszłość kiedy staje się formą eskapizmu przed tym, co nam doskwiera dziś nie jest w tym filmie pokazana jako obszar, dzięki któremu można się od teraźniejszości uwolnić. Jest jedynie rewersem świata, z którego się ucieka. Nie można tam spotkać ani nikogo innego, ani lepszego niż się było. Ale można na teraźniejszość spojrzeć “nowym okiem”…
Ulubiona epoka z życia bohatera, do której “cofa się” Victor, by uciec od tego, co mu doskwiera dziś w Poznajmy się jeszcze raz została użyta jako metafora czegoś, co ludziom stale umyka. Czas przeszły i przyszły tworzą swego rodzaju continuum. Alternatywne światy to iluzja. Złudzenie. Które niczego nie kreuje ani nie zmienia. Odbija jedynie refleksy naszych życzeń i fantazji. Frustracje. Lęki. Obawy. W naszych własnych oczach. Jedyną przestrzenią, w której można próbować odnaleźć spełnienie, radość życia, jego piękno – jest dziś. Tu i teraz. Tylko trzeba w nim chcieć być całym sobą.
{source}
<!– You can place html anywhere within the source tags –>
<iframe width=”640″ height=”360″ src=”https://www.youtube.com/embed/UOQC2-D0cH0″ frameborder=”0″ allow=”accelerometer; autoplay; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture” allowfullscreen></iframe>
<script language=”javascript” type=”text/javascript”>
// You can place JavaScript like this
</script>
<?php
// You can place PHP like this
?>
{/source}
*** Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tekście oraz przytoczony cytat pochodzą z materiałów prasowych dystrybutora filmu POZNAJMY SIĘ JESZCZE RAZ na rynku polskim: Gutek Film.
Artykuł z: https://www.kultura-osobista.pl/