Po długim weekendzie wróciliśmy do do swoich zajęć zawodowych. Przy tej okazji mała refleksja nad pracą
Niech praca uszlachetnia, ale z umiarem!
„Praca uszlachetnia” – tak głosi przysłowie, i choć niektórzy wzięli to sobie do serca zbyt dosłownie, warto zastanowić się, czy nie przesadzamy czasem w naszym oddaniu się pracy. Współcześnie, w świecie kultury zapier***, która ceni jedynie pracę nadmierną i widoczną, warto przypomnieć sobie, że czasem mniej znaczy więcej.
Pracoholizm – dla wielu synonim ambicji i poświęcenia, ale czy na pewno jest to zdrowe? Czy nie próbujemy czasem wypełnić jakąś lukę w naszym życiu, zastępując je obsesją pracy?
Dużo pracować, szczególnie, że ważne jest tylko to, co widoczne i materialne. Ale przecież życie to też radość, pasje i doświadczenia, które niewiele mają wspólnego z pracą zawodową. I niewielu jest szczęśliwców, którzy mają dwa w jednym.
Cała rzesza pracoholików płaci zdrowiem i szczęściem, realizując ten styl życia.
Być może już czas na wprowadzenie zmian i ustanowienie nowych reguł. Najpierw zróbmy małe kroki, aby powoli wprowadzać równowagę między życiem zawodowym a prywatnym.
Ważne, aby podchodzić do pracy z tą świadomością, że nasza wartość to nie tylko widoczne efekty naszej pracy: dom, pieniądze, samochód… Dajmy sobie czas na cieszenie się życiem, nawiązywanie relacji z innymi ludźmi – to właśnie te rzeczy tworzą pełne i wartościowe życie.
I nie zastąpi ich praca ponad siły czy ostatnio coraz bardzie modna AI. Z drugiej strony, jeśli ciężka praca dawałaby tylko pozytywne rezultaty, najbardziej szczęśliwymi ludźmi byliby niewolnicy… pracy!
Sami doskonale wiecie, że nie są, i nie ma co nawet o tym dyskutować przed nadchodzącym weekendem! 🙂
To jeszcze dopełnimy to muzycznie 🙂