Całe życie zwracałem się do ciebie
O ratunek w niebezpieczeństwie i o dary.
I zwracałem się dociebie z wdzięczności,
Choć zakryta była moja mowa.
Utrudziłem się oczyszczając usta
Z bluźnierstw moich i mojego wieku.
Czas mój krótki teraz i nie zdążę
Pogubionych uczynków naprawić.
Gdyby ze mnie był mąż sprawiedliwy
Słów i rytmów bym nie potrzebował.
Ale człowiek niepewnego serca
W słowach musi pokładać nadzieję.
Tedy oczyść, proszę, moje usta,
Daj wymówić pieśń na twoją chwałę.
Abym wiedział, że nie nadaremno
Wędrowałem tak długo po ziemi.