Słuchaj nas online

Informacje | Kultura | Rozrywka | Nauka

Przeczytasz w: < 1 minuty

KATEGORIA

Proza słuchaczy

Dzieło stworzenia

Bóg stworzył już niebo ...

Jak cudnie kochać życie? ...

Córka legendarnego beskidzkiego muzyka, Jana Kawuloka z Istebnej była pierwszą kobietą w okolicy, która grała na skrzypcach

Kóniokowski spómniynia...

Kóniokowski spómniynia ...

Chleb

Chcym Wóm łopowiedzieć, jako to się kiejsi trza było natropić, coby skibkym chlebićka włozić do gymby. Nojprzód jak kónśćićiek chleba kierymu spod na ziym, poroz un z śiacunkym go dźwigoł i bośkoł. Pamiyntóm, jako nóm w dóma wdycki tatulek z mamulkóm naporónćiali: Śianujcie, dziecka chlebićiek, cobyście kiejsi  suchego karajićka nie hladali...

Jabłko

Bez polityki i ...z uśmiechem : spór o jabłko.

Jabłko

Była szara, kremowa, ale nie przesadnie gęsta. Jadało się ją z grzankami, delikatnie pachniała cynamonem. Zabielana śmietaną zupa jabłkowa i zimna, piankowa zupa „nic” to przysmaki dzieciństwa. Same w sobie były dziecinne i niepoważne, jakby nie do końca zasługiwały na miano zupy, tak jak dzieciństwo nie jest jeszcze wszystkim, czym się stanie człowiek.

Dużo się tych jabłek jadało: powidła z jabłek, gruszek i czerwonych borówek, placki z jabłkami, ryż z jabłkami zapiekany w piekarniku, jabłka w cieście, szarlotki. Nawet w stanie wojennym jabłek nie brakowało. Dzisiaj także trzeba mieć je zawsze pod ręką. A najlepiej na drzewie koło domu, nie jeden, ale kilka rodzajów, do jedzenia w sierpniu, do jedzenia zimą, do słoików.
To, którego ogryzek leży przede mną, jest z Biedronki, nie szkodzi, też smaczne. Nie z rodzaju tych otoczonych zbyt gładką skórką, których nie lubię, bo mączaste, bez wyrazu, ale z matowym, lekkim połyskiem, twarde i słodkie. Czasem, rzadko spotykam w supermarketach renety, szaro-zielone, chropowate i większe od innych. Leżą obok egzotycznych, najczęściej żółtych lub czerwonych owoców i są tak samo jak one droższe od tych swojskich. Spańszczyły się w dobrobycie skokosiły, zmeloniły. Jednak i tak są inne, wyróżnia je twardość , intensywny, rozpoznawalny smak, żółtawy, zwarty miąższ. Jednak w moich oczach ich naturalnym środowiskiem jest ciemna, zimna piwnica i wiklinowy kosz. Najbliżej im do towarzystwa burych ziemniaków, cebuli, pajęczyny w kącie, piasku z marchewką. Dlatego w tej piwnicy, którą otwieram spojrzeniem do wewnątrz, renety mają właśnie takie miejsce i takich sąsiadów.
Można też wejść do wewnętrznej kuchni, żeby poszukać jabłka, jednego z tych, które miało się ochotę wziąć? obetrzeć rąbkiem swetra czy koszuli, obejrzeć ze wszystkich stron i odłożyć z powrotem na później, kiedy coś się zakończy, kiedy wszystko zostanie powiedziane i będzie można zabrać upatrzone jabłko na drogę lub zjeść w progu. A jednak zostało na swoim miejscu. Teraz już nie pamiętam, co było przedtem, co potem, skąd to napięte oczekiwanie i na co, a widzę ceratę w żółte paski na stole i misę z jabłkami. Wracam więc na chwilę, żeby zerknąć, co straciłam, choć nigdy się tego nie dowiem. Zostało żółto-czerwonawe krągłe mgnienie.
Jabłko i cebula ze śledziem w śmietanie ujawniają rąbek innej tajemnicy. Ono łagodzi jednoznaczność, wprowadza lekką słodycz tam, gdzie spodziewamy się tylko słonych i ostrych smaków, jak żeński pierwiastek w męskim świecie, wahanie w zdecydowaniu. Solidarność z gęstą, kwaskowatą śmietaną buduje wokół śledzia igloo, otacza go łagodnością i zaskakuje podniebienie.
A jednak i w to przekonanie, jak we wszystkie inne wkrada się zwątpienie. Nawet w jednoznacznym smaku cebuli można odnaleźć marzenie. Wtedy, gdy trwa wojna, i mając dwa lata płacze się z powodu braku jabłka. Matka podaje dziecku cebulę i mówi, że to jabłko. Płacz ustaje, cebula chrupie w ząbkach i wyciska łzy szczęścia. To przydarzyło się mojej mamie, kiedy była małą dziewczynką.

Monika Michałek

Ostatnie wpisy