Polecamy ciekawy artykuł o życiu św. Jana z Kęt z koniakowskim akcentem…
„Jaka historia z życia świętego robi na mnie największe wrażenie? Chyba ta o tym, że oddał swe buty biedakowi – opowiada ks. Krzysztof. – Może dlatego, że pochodzę z Koniakowa, gdzie przed laty proboszczem był ks. Antoni Goliasz. Przychodził do ubogich rodzin Trójwsi i wręczał im pieniądze. Na przykład na węgiel na zimę. Ile razy ratował im życie! Pochowany został w swoich starych zniszczonych butach…
Wygłodzonym żakom fundował obiady, a zarobione na uczelni pieniądze miał rozdawać ubogim. Opowiadano, że wracał czasem do domu… bez butów. Gdy przychodził do niego żebrak, Jan Kanty witał go słowami: „Chrystus przychodzi” i… ustępował mu miejsca”.
więcej w artykule z Gościa Niedzielnego:
http://gosc.pl/doc/4241760.Swiety-bez-kantow