Słuchaj nas online

Informacje | Kultura | Rozrywka | Nauka

Obdarowywanie: magia czy przekleństwo

Więcej od tego autora

Czas czytania: 2 minuty

Magia prezentów… i całe to zamieszanie z nimi

Wiecie, co jest największym wyzwaniem w okresie świątecznym? Nie, nie lepienie idealnych pierogów czy ubieranie choinki, która nie wygląda jakby była dekorowana w ciemności. To prezenty! Te małe (lub całkiem spore) pakunki, które niby mają wyrażać naszą miłość, wdzięczność czy cokolwiek innego, a czasem wydają się bardziej pułapką niż wyrazem szczodrości.

Sztuka obdarowywania

Prezenty to dla niektórych coś więcej niż tylko gest – to manifestacja duszy, serca i… portfela. W wielu kulturach dar ma być wyrazem więzi, sposobem na podtrzymywanie relacji. Na przykład rdzenni mieszkańcy Ameryki wierzyli, że dar zaczyna cykl wymiany – kto go przerwie, jest gbur i prostak. Tymczasem purytańscy osadnicy z Europy przyjęli dar i wrócili do siebie, nie kumając, że wypadałoby coś dać w zamian. Skutek? „Indiański ofiarodawca” jako synonim nieuczciwości. Inaczej mówiąc, kulturowe faux pas w najlepszym wydaniu!

Prezent jako obowiązek

Wybieranie prezentów bywa niczym chodzenie po polu minowym. Daj coś za drogiego – obdarowany może poczuć się niezręcznie. Za taniego? No cóż, to jak rzucić komuś w twarz: „Nie jesteś wart więcej niż to”. Zasada wzajemności może wykańczać psychicznie – od razu planujesz, co sam dostaniesz, albo gorączkowo myślisz, czym się odwdzięczyć. Wyspiarze z Trobriandów mieli to rozpracowane – naszyjnik za bransoletę, bransoleta za naszyjnik. Coś jak barter, ale z nutką duchowej filozofii.

Prezent czy pojedynek hojności?

Są kultury, gdzie obdarowywanie to sport ekstremalny. Weźmy taki potlacz z północno-zachodniego wybrzeża Ameryki. Tu nie chodzi o to, żeby coś dać – tu trzeba się pochwalić bogactwem, zrobić wrażenie, a nawet… zniszczyć swoje dobra na pokaz. Brzmi jak święta w wydaniu Kardashianów, prawda? Właściwie, kto da więcej, wygrywa, a kto nie odwzajemni – ten przegrywa. Presja jest realna!

Współczesny dylemat pod choinką

Czy kiedykolwiek, wkładając prezent pod choinkę, myśleliście: „Czy moje imię też jest na którejś paczce?” Przyznajcie się, nie będę oceniać. To klasyczny przykład naszego ludzkiego konfliktu – chcemy wierzyć, że dajemy z czystej szczodrości, ale cichcem liczymy na rewanż. Według antropologów, takie odraczanie wzajemności to genialny trik, by chwilowo zapomnieć o kalkulacjach. Ale tylko chwilowo!

Kiedy prezent to pułapka

Prezenty mają też swoją ciemną stronę. W Indiach system dan to sposób na przekazanie komuś nie tylko daru, ale i pecha. Zły omen, choroby, niepomyślność – wszystko spakowane jak w horrorze i wstążką przewiązane. To przypomina, że prezent, choć wydaje się miły, czasem niesie bagaż, o który nikt nie prosił.

Świąteczna refleksja

Prezentowy chaos można jednak przekuć w coś pięknego, pod warunkiem, że porzucimy myślenie o wartościach i oczekiwaniach. Może spróbujemy potraktować obdarowywanie jako rytuał budowania więzi? Bo w końcu, czy nie o to w tych świętach chodzi? No i pamiętajcie – czasem największym darem jest obecność, a nie zawartość pudełka.

Koniecznie przeczytaj

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najnowsze