„Moi drodzy absolwenci, świat, w którym się znajdujecie, służy przetrwaniu najsilniejszych; musisz walczyć, aby osiągnąć swoje cele. Pamiętajcie, gdzie nie ma walki, nie ma innowacji i postępu – takie jest niepisane prawo. Jeśli nie odniosłeś sukcesu w jednym obszarze, spróbuj w drugim. Bądź pewien, że odciśniesz piętno w tej czy innej dziedzinie, ale po prostu idź dalej, bo szansa nie oferuje się tchórzom”
A więc, moi mili, wyobraźcie sobie, że oto stoicie na progu dorosłości. I co słyszycie na pożegnanie od swojego uniwersytetu? Otóż nie jest to ciepłe „żyjcie w zgodzie z naturą i dbajcie o swoje zdrowie psychiczne”, ale coś w stylu „świat to dżungla, gdzie przetrwają tylko najsilniejsi, a ty masz walczyć o swoje”. Tak właśnie żegnają swoich absolwentów w… Namibii! No cóż, nie ma tam miejsca na pitu-pitu o inkluzywności i innych „modnych” nurtach, które stały się chlebem powszednim na naszych europejskich uczelniach.
Bez walki nie ma postępu
Wyobrażacie sobie, że podczas ceremonii wręczenia dyplomów ktoś mówi wam prosto w twarz, że bez walki nie będzie innowacji ani postępu? Brzmi jak coś wyjętego z podręcznika do zarządzania, prawda? Ale może coś w tym jest. W końcu, jeśli nie uda się w jednym miejscu, spróbuj w innym. Zasada brzmi: nie poddawaj się i walcz dalej, bo los nie jest łaskawy dla tych, którzy boją się ryzyka. No i co? Jesteście w szoku, że te słowa nie padły na jakimś elitarnym uniwersytecie w USA ale w Namibii? Tak, bo właśnie tam maja takie twarde podejście do życia.
Kto będzie rządził światem?
I teraz pytanie za sto punktów: którzy absolwenci będą za kilkadziesiąt lat dyktować warunki na światowej scenie? Ci, którzy dostali dyplom z przestrogą, że życie to walka? A może ci, którym mówiono, że wszystko im się należy? No właśnie, jest nad czym pomyśleć, zwłaszcza teraz, kiedy zbliża się nowy rok akademicki i tysiące młodych ludzi rusza w dorosłość, uzbrojonych w wiedzę, dyplomy i… odwagę czy może raczej różowe okulary?