Wanda Rutkiewicz – kobieta, która wysokość miała w sercu, nie w szpilkach ( ur. 4 lutego 1943 w Płungianach, zaginęła 13 maja 1992 na stokach Kanczendzongi w Himalajach)
Gdyby góry miały swoją królową, to na tronie z lodu i granitu siedziałaby Wanda Rutkiewicz – spokojnie, bez korony, ale za to z czekanem w dłoni i uśmiechem kogoś, kto właśnie przeszedł przez strefę śmierci i jeszcze zdążył poprawić szalik.
Nie była typową bohaterką opowieści dla pań z rubryki „styl życia”. Zamiast porannej jogi wybierała wspinaczkę na 8000 metrów. Zamiast drinka z palemką – herbatę z termosu w namiocie na lodowcu. A zamiast bezpiecznych decyzji – życie, które stawiało ją na krawędzi i tam właśnie czuła się najlepiej.
Dziewczyna z Dolnego Śląska, która pokochała Himalaje bardziej niż komfort
Urodziła się w 1943 roku w Płungianach (obecnie Litwa), wychowała we Wrocławiu, a potem z hukiem weszła w świat alpinizmu, który – bądźmy szczerzy – nie był gotowy na taką kobietę. Ale Wanda nigdy nie pytała, czy wolno. Po prostu – szła.
Zaczynała w Tatrach, ale szybko przestały jej wystarczać. Weszła na Mount Everest jako pierwsza Europejka i pierwsza Polka – i zrobiła to dokładnie 16 października 1978 roku, czyli tego samego dnia, gdy Karol Wojtyła został papieżem. Nieźle, jak na jeden dzień dla Polski, prawda?

Ciekawostki, które pokazują, że Wanda nie była zwykłą alpinistką (bo zwykłych w górach nie ma)
- Była pierwszą kobietą na świecie, która zdobyła K2, i to solo, bez tlenu. Brzmi jak science fiction? To tylko Wanda w trybie „normalnym”.
- Z wykształcenia była inżynierką elektronikiem, bo najwyraźniej postanowiła opanować i logikę, i przepaście.
- Mówiła biegle w kilku językach, miała czarny pas w judo i styl, który mógłby zawstydzić niejedną redaktorkę modową.
- Była ikoną kobiecej niezależności – nie z folderów reklamowych, ale z prawdziwego lodu, krwi i samozaparcia.
- Zaginęła w 1992 roku podczas ataku szczytowego na Kanczendzongę. Jej ciała nigdy nie odnaleziono – i może właśnie tak miało być. Bo Wanda nie zeszła. Wanda została w górach.

Wanda Rutkiewicz – kobieta, która wolała niebo niż sufit
Nie walczyła o równość hasłami. Po prostu szła. Wyżej niż mężczyźni. Dalej niż oczekiwano. Głębiej niż się przyznawano.
Jej życie było pełne samotności, decyzji, których wielu się bało, i szczytów, które dla większości pozostaną w katalogach marzeń. Ale dla niej… to była codzienność. Taka na 8000 metrów.
Wanda nie żyła, by opowiadać o górach. Ona żyła, żeby w górach być – a my, czytając o niej dzisiaj, czujemy ten chłód, strach, zachwyt i… podziw. Bezwarunkowy.