Życie przytłacza? no kto by pomyślał!
Bywa, że życie wali nam na głowę jak stos książek, które obiecaliśmy przeczytać w tym roku, ale jakoś… nie wyszło. Chaos, trudności, niepewność – brzmi znajomo, prawda? I w tych wszystkich dramatach nagle, niczym promyk słońca w listopadowy dzień, pojawia się cicha myśl: „Ej, ale to wszystko kiedyś minie”. Tak właśnie zaczyna się sztuka zaufania do życia – nie od wielkich deklaracji, tylko od tych małych momentów. Od zapachu świeżo zaparzonej kawy, od ciepła słońca na policzku albo od tego spojrzenia, którym bliska osoba mówi: „Spokojnie, ogarniemy”. A może właśnie te drobiazgi to cały sens?
Ludzie – największe ryzyko i największy zysk
W relacjach z innymi kryje się prawdziwa magia – czasem jedno zdanie, nawet rzucone od niechcenia, potrafi totalnie zmienić nasze spojrzenie na świat. No, ale żeby to zauważyć, trzeba się wysilić i naprawdę posłuchać. I tu pytanie za milion dolarów: czy my w ogóle umiemy słuchać? Albo – czy umiemy być tu i teraz dla drugiej osoby? Wiadomo, otworzenie się na kogoś to trochę jak skok do basenu – niby fajnie, ale co, jeśli woda zimna? Tylko że właśnie ta odwaga, by zaryzykować, daje największe nagrody. A tak na marginesie, kiedy ostatnio zapytaliście siebie: „Hej, a co mnie właściwie ogranicza?” Może te wszystkie „nie dam rady” i „to nie dla mnie” to wcale nie fakty, tylko nasze własne strachy?
Kryzysy – życiowy fitness dla duszy
Kryzys to takie życiowe cardio – nikt go nie lubi, ale efekty bywają spektakularne. Każda trudna chwila to jak kolejna przeszkoda w torze przeszkód, a za każdą z nich czeka coś nowego, coś, co nas zmienia. I wiecie co? Nie musimy rozumieć wszystkiego. Serio. Czasami wystarczy odpuścić analizowanie, odpalić tryb „zaufanie” i pozwolić życiu działać. Zaufanie to wybór – prosty, choć wcale niełatwy. Ale w tym wyborze jest moc. Bo za każdym „zaufam” kryje się odwaga, a za odwagą… prawdziwe życie. Takie, które smakuje najlepiej.