Co powiedzielibyście na to, gdyby potraktować nasze zmysły jako magiczne okna na świat, przez które wpada cała wiedza? Przecież uczymy się dzięki nim już jako małe szkraby: wąchając, smakując, dotykając, patrząc i słuchając. A później, te nasze sensoryczne odbiorniki nie tylko pozwalają nam lawirować po codziennym życiu, ale są też motorem napędowym naszego intelektualnego rozwoju. A wszystko ponoć zaczęło się podczas eksplozji kambryjskiej. Czyli w takim momencie historii Ziemi, kiedy ewolucja urządziła sobie imprezę na całego. Zoolog Andrew Parker twierdzi, że to wtedy pojawił się wzrok u wczesnych zwierząt, a to jakby ktoś nagle zapalił światło w ciemnym pokoju. I od razu nabyły nowych umiejętności: polowania, unikania bycia zjedzonym.
Wróćmy jednak do nas samych i potraktujmy nasze zmysły jako klucze do tajemniczego ogrodu wiedzy. Dzięki nim zbieramy informacje, łączymy kropki i budujemy na tym, co już wiemy. Przecież zez tych magicznych bram bylibyśmy jak ślepcy w labiryncie! Na szczęście mamy wzrok, słuch, smak, węch i dotyk, które prowadzą nas do intelektualnych skarbów, a przynajmniej powinne.
Więc widzicie, nasze zmysły to prawdziwi bohaterowie codzienności, dostarczając nam wszystko, co potrzebne do przetrwania i odkrywania świata. Dzięki nim ewolucja mogła rozwinąć skrzydła i podarować nam umiejętność uczenia się i rozwijania w sposób, który wciąż nas zadziwia.
Trzeba tylko z nich korzystać, a to wcale nie jest takie proste 🙂