Słuchaj nas online

Informacje | Kultura | Rozrywka | Nauka

Obecność usprawiedliwiona – Philip Larkin

Więcej od tego autora

Przeczytasz w: < 1 minuty

Przez oświetloną szybę do środka, gdzie gęstwa
Dwudziestoparoletnich par, z twarzą przy twarzy
Czerwonej od gorąca i pełnej przejęcia,
Kołuje po parkiecie w solenny takt szczęścia. 

— Przynajmniej tak przypuszczam, odgadując dym,
Pot, dotyk dziewcząt. Czemu tkwić tutaj, na zewnątrz?
Chociaż — czemu tam, z nimi? Seks, owszem, lecz czym
Jest seks? Myśl, że szczęście osiąga się jedną
Tylko metodą, tworząc parę — to na pewno

Nieścisłość, w każdym razie mnie się tak wydaje.
Mnie wzywa ten wysoki, nietaktowny dzwon
(Alias Sztuka), którego szorstki dźwięk obstaje
Przy tym, że jestem niepowtarzalny jak on.
Przemawia; słyszę; inni mogą jego ton

Też słyszeć, lecz nie za mnie, tak jak ja nie za nich;
Tak samo z szczęściem. Zatem ja na boku wierzę
W swoje, a oni — w tłumie — w swoje rozwiązanie.
I każdemu z tym dobrze w jednakowej mierze,
Jeśli się co do siebie nie myli. Lub nie łże.

Przełożył
Stanisław Barańczak

 

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Koniecznie przeczytaj

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najnowsze