Czasy, gdy Instagrama przeglądało się szybciej – nie tak dawno, doba trwała tylko 19 godzin
Więc, kochani, trzymajcie się krzeseł, bo zaraz zrobi się… trochę nudno. Wiecie, jak wszyscy narzekają, że dni są za krótkie, a pracy za dużo? No to wyobraźcie sobie, że kiedyś (tak, zdecydowanie przed epoką smartfonów) doba na Ziemi trwała tylko 19 godzin. Tak, tak, dobrze przeczytaliście. 19 godzin. Jak wam się wydaje, ile „odświeżeń” Instagrama wtedy byście zdążyli zrobić?
Nudne miliardy, kradzieże energii i klimatyczny marazm – nieznane historie naszej planety
I oto wchodzimy w nudny miliard lat historii Ziemi, czyli epokę stabilności tektonicznej, powolnej ewolucji i klimatycznego marazmu, która – dajcie mi zgadnąć – była nudna jak flaki z olejem. No cóż, w tak krótkim dniu nie zdążyłoby się zbyt dużo zrobić, prawda? Nie ma się co dziwić, że ewolucja postępowała jak ruch uliczny w godzinach szczytu.
Jak Księżyc „ukradł” pięć godzin z naszego dnia: Naukowcy odkrywają prawdę o przeszłości Ziemi
Tak więc, według najmądrzejszych głów naukowych, to właśnie ów nieszczęsny Księżyc, który kiedyś był od nas dużo bliżej, zaczaił się i po cichutku kraść zaczął. No nie dosłownie, oczywiście. Ale kradł naszą energię rotacji, by unieść się na wyższą orbitę. Słyszałem, że kiedyś nawet brat miał podobny plan. 🙂
Dlatego więc, z biegiem czasu, Ziemia zaczęła się obracać coraz wolniej, a dni zaczęły się wydłużać. No i mamy to, co mamy teraz – dni, które wydłużają się o ok. 0,000015 sekundy rocznie. Niby niewiele, ale zawsze to kilka dodatkowych pikseli na ekranie, prawda?
No i tuż przed tym nudnym miliardem, Ziemia zafundowała sobie solidną katastrofę tlenową. Wiem, wiem, brzmi dramatycznie, ale tak naprawdę było to po prostu „nagłe” zwiększenie ilości tlenu w atmosferze, co doprowadziło do masowego wymierania bakterii beztlenowych. Na szczęście, dla nas, doprowadziło to również do powstania warstwy ozonowej.
Tlen, pływy i obroty Ziemi: fascynująca podróż w przeszłość
A jak to wszystko powiązane jest z długością dnia? Cóż, wygląda na to, że nagrzewanie przez słońce powodowało tzw. pływy termiczne, które wpływały na rotację Ziemi. Kiedy powstała warstwa ozonowa, zaczęła ona pochłaniać więcej promieniowania słonecznego, co zmniejszyło siłę tychże pływów. I wtedy nasz kochany Księżyc, zamiast pomagać, zaczął nam przeszkadzać, tworząc swoje własne pływy, tyle że oceaniczne. Wynik? Dzień po dniu, doba po dobie, Ziemia zaczęła się obracać coraz wolniej. Mitchell i Kirscher, czyli dwóch typów, którzy naprawdę wiedzą, o czym mówią, tłumaczą to jako punkt rezonansu – miejsce, w którym siły pływów atmosferycznych i oceanicznych się równoważą, stabilizując obroty Ziemi. I w ten sposób długość dnia zatrzymała się na tych magicznych 19 godzinach.
Cóż, zdaje się, że kiedy Ziemia zaczęła się obracać wolniej, bakterie, które przetrwały naszą tlenową katastrofę, miały więcej czasu na zrobienie czegoś pożytecznego – jak chociażby fotosyntezy. Co przekładało się na jeszcze więcej tlenu, co z kolei pozwoliło na rozwój większych form życia.
Nauka demaskuje: Dlaczego twoja lista rzeczy do zrobienia jest zawsze za długa
Tak więc, gdyby nie ten leniwy Księżyc, który zdecydował się oddalić i uspokoić nasze pływy, oraz niezbyt efektywne bakterie, które potrzebowały dodatkowych paru godzin na wykonanie swojej pracy, moglibyśmy dziś mieć dni trwające 19 godzin. Ale czy chcielibyśmy to naprawdę? Chyba już wiemy, jak to jest z tym ciągłym brakiem czasu, prawda?
To jest taka piękna bajka naukowa, prawda? Ale to nie bajka – to prawdziwe, solidne badania, które możecie znaleźć w Nature Geoscience. Czy warto znać te szczegóły? Cóż, zawsze to jakiś temat na imprezową pogawędkę, kiedy rozmowa zaczyna zwijać się w kierunku polityki, prawda?