„Kredyt społeczny mojej żony”
Tym razem zaproszenie dotyczy dokumentu, po obejrzeniu którego nie przejdziecie przez ulicę normalnie.
Najgorsze w tym jest to, że świat z dokumentu już istnieje. Totalitarny nadzór z wykorzystaniem nowoczesnych technologii to codzienność dla setek milionów mieszkańców Państwa Środka i jest tylko kwestią czasu, kiedy zawita do kraju nad Wisłą.
Przerażająca opowieść o tym, jak niepostrzeżenie i pod pretekstem poprawy bezpieczeństwa, zostajemy odzierani z intymności, prawa do bycia anonimowym…
Francuski dokumentalista zabiera nas na roczną podróż w orwellowską codzienność.

Nagrody i kary na ulicy, on-line
Nigdy bym nie pomyślał, że to kiedyś nastąpi i że będę mógł obserwować, jak stopniowo, niepostrzeżenie jesteśmy wciągani w system, który przejmie kontrolę na naszym życiem. Może to nie do końca system, raczej ludzie wykorzystujących ów system do kontroli każdego z nas.
System w którym za „dobre zachowanie” przyznaje się punkty i przywileje, za „złe” karze spadkiem do kategorii obywateli gorszego sortu.
Więcej o inwigilacji w Chinach znajdziecie Tutaj
Zaczyna się całkiem niewinnie, nawet z uśmiechem, ale później uśmiech powoli gaśnie i dociera do nas, że to się dzieje naprawdę.
Zdawaliście sobie sprawę z tego, że każdy – dosłownie każdy Wasz krok na ulicy może być śledzony? Że przejście anonimowo jednego kilometra po mieście zajmie aż dwie godziny?!
W tym filmie to zobaczycie i nie jest to fikcją.
Wiem, nie ma odwrotu – potężne młyny technologii powoli przemielą nas na chodzącą bazę danych, którą można będzie kiedyś sterować i programować.
Wystarczy jedna aplikacja.

Czy można jeszcze zniknąć we własnym świecie?
Nie wiem jak Wy, ale ja mam silne poczucie niezależności i alergicznie reaguję na wszelkie próby jej ograniczania.
Dlatego może zbyt emocjonalnie odebrałem ten film.
Pamiętam jednak czasy, kiedy można było najzwyczajniej w świecie zniknąć we własnym świecie i mieć wolne od wszystkiego.
Niestety, przyjdzie pogodzić się z tym, że coraz częściej będziemy powtarzać: „kiedyś było fajniej”, nawet jeśli mieliśmy mniej.
To jednak moja opinia i niekoniecznie musicie się z nią zgadzać, jak w początkowych kadrach.
W końcówce filmu padają inne słowa, ale to już niczego nie zmieni.