Zaklinanie rzeczywistości nie pomoże. Powoli musimy oswajać się z tym, że na niedzielnym stole pojawi się kotlet z probówki. Teraz jeszcze budzi opory u większości, ale minie dekada i będziemy mieli wybór, a coraz więcej osób będzie wybierało kotlet właśnie z laboratorium.
Historia mięsa z probówki
Równo 10 lat temu mięso in vitro stworzył dr Mark Post, a jego koszt wyniósł około 300 tys. euro. Dziesięć lat minęło i mamy już tego typu mięso po 50 dolarów, co i tak jest wysoką ceną.
Wróćmy jednak do produkcji. Z komórek macierzystych, które mają zdolność do przekształcania się w dowolną komórkę ciała, rozmnaża się komórki mięśniowe, a te można już jeść bez ograniczeń. Ciekawe jest to, że z jednej próbki można wyprodukować aż 80 tys. porcji mięsa!
Na świecie powstaje coraz więcej startupów, zajmujących się biotechnologią i założę się, że coraz bliżej jesteśmy sytuacji, kiedy w sklepie poprosimy o kotlet i pani zapyta nas: z ubojni czy z laboratorium?
Czyste mięso – książka
Cena mięsa in vitro
Pewnie już mielibyśmy taki wybór, gdyby nie zaporowa cena tego typu mięsa, która jednak cały czas spada w kierunku mięsa z ubojni. Nie mogę jednak zrozumieć jednego. Czytam, że „Produkcja in vitro na dużą skalę to w porównaniu do konwencjonalnej produkcji mięsa nawet 45 proc. mniej zużytej energii, 99 proc. mniej wykorzystanej powierzchni lądowej, o 96 proc. mniej zużytej wody i o około 78-96 proc. mniej uwolnionych do atmosfery gazów cieplarnianych.” Więc dlaczego to takie drogie?
Jak wygląda mięso z probówki – tutaj
Kotlety z probówki zdrowsze?
Tutaj kolejna seria informacji o tym, że takie mięso nie zawiera antybiotyków, pozostałości pestycydów, bakterii czy innych szkodliwych substancji, jak to z konwencjonalnej hodowli. Do tego można jeszcze dodać odpowiednie witaminy i mamy mięso jak się patrzy. Problem może jeszcze tylko w tym, że witaminy dodane sztucznie są słabiej przyswajalne przez nas, niż te występujące w mięsie naturalnym. Jednak kto by się tym aż tak przejmował, skoro maszyna ruszyła i czas na rewolucję w żywieniu.
Nie jestem przeciw schabowemu z probówki ani też temu z farmy, ale jedno wydaje mi się w tej sprawie zbyt daleko idącą manipulacją. Wbijają nam do głowy, że musimy coś z tym zrobić, bo jest nas coraz więcej na świecie i żywienie w tradycyjny sposób zniszczy naszą planetę.
Zobacz: Degustacja pierwszego na świecie steku z probówki
I to zastanawianie się nad tym, jak tu zmniejszyć populację homo sapiens, a rozwiązanie jest przecież banalnie proste! Wystarczy sprawić, że więcej ludzi będzie żyło w dobrobycie, zamiast w ubóstwie. W dobrobycie, mając zapewnioną dostatnią przyszłość, ludzie myślą o zupełnie innych rzeczach, niż spłodzenie jak największej liczby dzieci, aby mogły ich utrzymać na starość. Wystarczy pobieżnie zerknąć na statystyki urodzin w krajach rozwiniętych i tych, które pozostają w tyle. Przyrost odwrotnie proporcjonalny do zamożności – ot i cała filozofia.
Wtedy nawet nie trzeba będzie zaglądać drugiemu do talerza – co tam zajada na niedzielny obiad. I oby nie trzeba było Was później gonić do tego niedzielnego obiadu, jak to się przytrafiło sławetnemu Louisowi de Funesowi 🙂
Smacznego!