Na początku nauki pisania, jak w każdej innej dziedzinie, najważniejsza jest doskonała koordynacja wzrokowo-ruchowa. To takie jakby połączenie między oczami a ręką, które sprawia, że nasze litery wyglądają jak litery, a nie jak jakieś dziwne kształty. I nie oszukujmy się, to zadanie nie jest łatwe. Wystarczy obserwować dzieci w pierwszych klasach szkoły podstawowej, które próbują zmieścić się w linijkach i rysować te potwornie trudne szlaczki.
Warto jednak pamiętać, że nauka pisania to nie tylko trening mięśni, ale przede wszystkim ćwiczenie automatyzmów ruchowych. To takie jakby włączenie trybu „autopilota” w naszym mózgu, który pozwala nam pisać bez zastanawiania się nad każdym ruchem dłoni. Podobnie jak w przypadku nauki jazdy na nartach czy prowadzenia samochodu, musimy najpierw nauczyć się panowania nad naszymi ruchami, a potem po prostu działać intuicyjnie.
Ale żeby móc działać intuicyjnie, najpierw musimy zaangażować nasz mózg. To on jest naszym głównym narzędziem w nauce pisania. Ale nie tylko on – mamy jeszcze takie fajne rzeczy jak ruchowe jądra podstawne (https://pl.wikipedia.org/wiki/J%C4%85dra_podstawne) czy móżdżek, które również biorą udział w tym całym procesie. Dzięki nim możemy pisać bez zastanawiania się nad każdym ruchem – nasze ręce po prostu wiedzą, co mają robić. I dzięki temu nie marnujemy naszych zasobów poznawczych na pisanie.
Ale żeby móc pisać szybko i poprawnie, musimy jeszcze trenować nasze oczy. Tak, tak, nie tylko ręce są ważne w pisaniu. Musimy też umieć patrzeć w odpowiednim kierunku. Bo na początku dzieciom zdarza się stawiać litery w lustrzanym odbiciu albo pisać wyrazy od prawej do lewej strony. Więc nie dajcie się zniechęcić do przepisania jednej strony Pana Tadeusza. To wcale nie jest trudne zadanie, a kto wie, może kiedyś będziecie mogli przepisać nawet całą książkę?
W każdym razie, warto ćwiczyć ręczne pisanie 🙂