Słuchaj nas online

Informacje | Kultura | Rozrywka | Nauka

DZIADEK OPA, CZYLI NIEPOROZUMIENIA PRZEZ NIEDOMÓWIENIA

Więcej od tego autora

Przeczytasz w: 2 minuty

I co wówczas robił dobry dziadek? Ano brał malca i podrzucał w powietrze, oczywiście z lękiem, że za którymś razem nie złapie. A że wnuk waży 15 kilogramów, a dziadek jak to dziadek – czasy młodości dawno ma za sobą – uważał to ryzyko za całkiem prawdopodobne. I jakież było jego zdziwienie, kiedy w końcu ktoś mu wyjaśnił, że dzieciak wcale nie chce latać w powietrzu, a wyciąga rączki do dziadka, żeby ten mu to czy tamto podał albo pokazał! Skąd ta pewność? Proste – opa, to wcale nie prośba o podrzucanie (co swoją drogą jest uwielbiane przez maluchy), a niemieckie słowo „dziadek”!

Historyjka z dziadkiem jest lekka i zabawna, jednak dla mnie stała się punktem wyjścia do refleksji na temat nieporozumień, wynikających z niedomówień. O ile w bezpośrednim kontakcie obok słów komunikatem jest cała reszta, którą widzimy i słyszymy, jak mimika, gesty, ton, o tyle w kontakcie telefonicznym wiele nam znika, a w wersji SMS-owej czy e-mailowej mamy jedynie słowa pisane. Bez całej reszty, bez kontekstu pozasłownego. Współcześnie coraz częściej w tego typu komunikacji pojawiają się emotikony, one jednak nie załatwiają wszystkiego i o ile „rozmówcy” nie zadbają o precyzję komunikatów pisanych, do nieporozumień może dochodzić dość często. Może, co oczywiście nie znaczy, że musi.

Jednak bardziej istotne miejsce w moich rozważaniach zajęły bezpośrednie relacje międzyludzkie, gdzie nieporozumienia wynikają z niezrozumienia intencji, a to z kolei jest następstwem niedomówień. Albo brakiem rozmowy w ogóle. I konflikt gwarantowany. Czymże jest konflikt? Najprościej – różnicą zdań, gdzie każda ze stron chce narzucić drugiej swoje racje, a nie zrozumieć je. Często wychodzimy z założenia, że wiemy lepiej i druga strona powinna wiedzieć to samo, rozumieć tak samo i tak samo czuć. Stąd zapewne tak częste oczekiwania, że on czy ona się domyśli tego czy owego.

Zapomina się albo w ogóle nie uświadamia, że rozmówca jest kimś odrębnym i może zupełnie inaczej pojmować to samo zdarzenie czy sytuację. Jeśli ona mówi mu, że koleżanka dostała od męża biżuterię, to on niekoniecznie zrozumie, że ona właśnie w tym momencie mówi: chłopie, kup mi jakieś cacuszko, dawno tego nie robiłeś! A co właśnie w tym momencie on sobie myśli? No właśnie, może on nic nie myśli, a jedynie przyjmuje informację: jakaś jej koleżanka dostała od swojego chłopa łańcuszek, ale co mnie to obchodzi? A kiedy już w końcu ona nauczy się, że jemu trzeba wszystko jak krowie na rowie, on ma do niej pretensje, że przecież on nie jest dzieckiem i nie trzeba mu wszystkiego tłumaczyć.

W niektórych sytuacjach można mieć wrażenie, że mówimy do siebie w obcych językach, jak ten malec do dziadka.

Zastanawiam się, dlaczego ludzie nie rozmawiają, dlaczego nie mówią do siebie wprost i nie słuchają siebie nawzajem? Słyszą się, ale nie słuchają, bo to nie jest to samo. A przecież rozmowa może być czymś bardzo budującym, wręcz intymnym. Mówienie do siebie i słuchanie siebie. I rozumienie. Przede wszystkim rozumienie. Jeśli ona ma do niego żal, że on nie widzi jej zmęczenia, niechże mu o tym powie! Jeśli on nie rozumie, dlaczego ona unika kontaktu, niechże ją o to zapyta! Ludzie, rozmawiajcie ze sobą! Choć są i takie przypadki jak ten, gdy ona przez lata żebrała o rozmowę, a jego jedynym rodzajem „dialogu” było wówczas rzucane jej w twarz: „Z tobą się nie da rozmawiać.” Tak, są sytuacje, że mur jest na tyle wysoki, że nie da się go przeskoczyć. Ani tym bardziej rozbić. Ale to już zupełnie inne historie…

Koniecznie przeczytaj

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najnowsze