Słuchaj nas online

Informacje | Kultura | Rozrywka | Nauka

Tylko się nie pomylcie, czyli o miłości i zauroczeniu

Więcej od tego autora

Przeczytasz w: 2 minuty

On i ona. Młodzi, niedoświadczeni. Wydaje im się, że cały świat mają u stóp, że są wyjątkowi, że im się uda przetrwać wszystko. Że właśnie im, nie komu innemu, przytrafiła się prawdziwa miłość… Nic bardziej mylnego. Niestety. Oni jeszcze nie wiedzą, że ich stan niewiele ma wspólnego z miłością. Że to nie miłość, a zauroczenie – stan, który pojawia się na wstępnym etapie relacji i… po prostu mija. Niedojrzałość i brak życiowego doświadczenia sprawiają, że nie ma się świadomości tego, co się dzieje i z czego to wynika.

Zauroczenie, nazywane też zakochaniem, znika lub przechodzi w coś innego, trwałego i wartościowego, pod warunkiem pracy nad relacją. I dopiero to można nazwać miłością – bycie razem na odległość spojrzenia, słowa, wzajemnego wsparcia. Do tego konieczne jest wzajemne zaangażowanie, nieustanna praca nad związkiem. Uczenie się siebie. I wiek nie ma tu znaczenia. Zauroczenie przeżywa się w każdym wieku, jako – zazwyczaj – wstępny etap relacji, jednak co się z tym później zrobi, to już jest zależne od dojrzałości, a ta z kolei nie zależy od wieku, choć doświadczenie życiowe może tu pomóc. Świadomość, dojrzałość osobnicza – będą miały ogromne znaczenie w budowaniu więzi i jej trwałości. W miłości chce się dawać, przede wszystkim dawać, ale jeśli jest to wzajemne, to dawanie jest równoznaczne z braniem. I to właśnie może być najpiękniejsze. Nie ty jesteś dla mnie, a ja dla ciebie – autentyczna potrzeba i naturalny stan rzeczy pod warunkiem wzajemności – dawać siebie zamiast brać dla siebie. I wzajemność tego stanu rzeczy może być pełnią szczęścia.

Na pytanie skierowane do nastolatków: „Lepiej mieć przez całe życie jedną miłość czy wiele?”, padła odpowiedź, że lepiej wiele, bo ludzie mogą się sprawdzić, przetestować. Niestety taka jest postawa większości współczesnych młodych. Skąd się to bierze? Być może z medialnego kreowania wizerunku związków. Ileż filmów odnosi się do łatwego seksu, a przecież seks powinien być jednym z wielu cudownych etapów spajających, budujących więzi, a nie wyłącznie źródłem zaspokajania potrzeby przyjemności. Niestety wielu współczesnych młodych ludzi odwróciło kolejność w kontaktach damsko – męskich.

Trzeba sobie dać czas na wejście w głębsze relacje, choć to oczywiście jest sprawą indywidualną. Myślę, że nie ma optymalnego czasu na poznanie się i wejście w intymność. Ale nie zapominajmy, że intymność to nie tylko seks. Intymność to coś bardzo osobistego, do czego nikt z zewnątrz nie ma dostępu. To spojrzenie, ukradkowy uśmiech, niekrępujące milczenie, świadomość, że jesteś i będziesz…

„Miłość to coś więcej” – usłyszałam kiedyś. Ale nie rozumiałam, co to znaczy „coś więcej”. Nikt mi tego nie umiał doprecyzować, a może to ja nie umiałam zrozumieć? Dziś inaczej patrzę. Dziś rozumiem, co to znaczy, choć jednocześnie nie umiem nazwać, na czym to „coś więcej” polega. Więc może nie tyle wiem, ile czuję, że to coś więcej. Bo to właśnie sfera uczuć i emocji, jakże namacalna, gdy się jest człowiekiem dojrzałym, bez względu na wiek metrykalny.

Miłość to rozwijanie relacji przez całe życie. To nowe, dodane wartości. To trudne i łatwe chwile. To również zły humor i zbity talerz. To kłótnia i przebaczenie. To jedność z prawem i szacunkiem dla wolności i wyjątkowości partnera, z przestrzenią dla siebie osobnych, bez ograniczania. Na tym się buduje.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Koniecznie przeczytaj

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najnowsze