Słuchaj nas online

Informacje | Kultura | Rozrywka | Nauka

WSZYSTKO PRZEZ KOBIETĘ, czyli pobawmy się w gdybanie

Więcej od tego autora

Przeczytasz w: 3 minuty

Gdy ostatnio przeczytałam w jakimś artykule, że całemu przytoczonemu w nim ciągowi zdarzeń winna jest Helena, bo gdyby nie ona, nie byłoby wojny trojańskiej i każdego kolejnego zdarzenia wypływającego z poprzedniego, pomyślałam sobie… No właśnie, co można sobie pomyśleć? Na pewno nie zaszkodzi rozważyć, co by było, gdyby…

Niektórzy twierdzą, że nic nie dzieje się przez przypadek. Co więcej – że wszystko jest gdzieś tam zaplanowane, zapisane. Czasami trudno nie zgodzić się z tym, zwłaszcza gdy dotykają nas zupełnie niespodziewane zdarzenia, będące początkiem ciągu kolejnych, niemożliwych w innych warunkach. Posunę się dalej: każdy z nas jest tego przykładem. Ja sama, gdy myślę o wszystkim, co osiągnęłam i przeżyłam, o każdym niby przypadkowym człowieku, który miał mniej lub bardziej świadomy wpływ na moje życiowe decyzje albo niepozorne sytuacje, które wpłynęły na moje kolejne wybory, nieraz dochodzę do wniosku, że właśnie tak miało być, że w przeciwnym wypadku nie byłoby mnie tu, gdzie jestem dziś. Gładko sobie tłumaczę, że każda porażka otworzyła przede mną każdą nową możliwość, którą wykorzystałam albo odrzuciłam, żeby wykorzystać coś zupełnie innego. A każdy sukces był podwaliną czegoś kolejnego, równie ważnego. Mam świadomość, że na przykład gdyby nie – banalne – wybór konkretnej szkoły średniej, nie było studiów, które były, tych doświadczeń, które zdobyłam, przyjaźni trwających do dziś, konkretnego człowieka w roli męża i najwspanialszego syna, z którego jestem dumna i kocham nad życie.

Usłyszałam kiedyś od kogoś bardzo mądrego, że gdyby nie chrześcijaństwo, nie byłoby tak ogromnego, wspaniałego dziedzictwa kultury i sztuki. Bo nie byłoby. Innym razem natknęłam się na – pewnie słuszny – wniosek, że gdyby Hitler zginął podczas I wojny światowej, a był dwukrotnie ranny, nie byłoby 1 września 39 roku, Holocaustu, ogromnych zniszczeń, niewyobrażalnych tragedii i całej reszty, jakkolwiek to brzmi. 

Łatwo sobie wyobrazić lód na stawie czy jeziorze pękający pod zbyt dużym obciążeniem. Cóż się dzieje? Otóż tworzą się rozgałęzienia, te główne, bardziej widoczne z całym mnóstwem drobnych niteczek rozchodzących się od każdego z nich. I właśnie tak rozumiem ludzki los, jako ciąg wyborów i przypadków z różnymi ich konsekwencjami. I mimo tego, iż jakaś część mnie wierzy w swego rodzaju „boski” plan czy może coś bardziej na kształt „tak miało być, nic nie dzieje się bez przyczyny”, co zresztą wyklucza, a przynajmniej mocno ogranicza sprawczą rolę wolnej woli każdego człowieka, to jednak racjonalnie podchodząc do rozważań muszę przyznać, że jeśli nie w tym miejscu, w którym jestem dziś, byłabym w innym, choć zupełnie nie wiem w jakim! Nie przeszłabym tej drogi, ale miałabym zupełnie inną. Nie byłabym matką najcudowniejszego syna, ale miałabym innego, równie cudownego (dla matki dziecko zawsze będzie cudem), a może miałabym córkę? Być może podobnie jak teraz czułabym się spełniona albo nie, ale nie mogłabym tego porównać z dzisiejszą sobą, mając swoją zupełnie inną historię i zupełnie inną samoświadomość. Może miałabym prostsze i spokojniejsze życie? I wcale nie brakowałoby mi tego, które mam dziś, a którego nie zamieniłabym teraz na żadne inne? A może byłabym u szczytu, tylko nie mam pojęcia jakiego, ale mogłoby tak być, gdybym dokonała innych wyborów, które z kolei prowadziłyby do innych konsekwencji.

Gdyby Hitler został artystą, jak miał to w planach, może nie byłoby potwora i II wojny światowej? A może potwór miałby inny wymiar i inną twarz, byłby innym człowiekiem i wojna i tak by wybuchła, tylko miała inny przebieg?

A chrześcijaństwo, gdyby nie przetrwało, co wcale nie było tak oczywiste w pierwszych wiekach po Chrystusie, to nie byłoby w tej części świata żadnej religii z całym bogactwem kultury i sztuki? Oczywiści byłaby, tylko inna. Nie gorsza, nie uboższa, tylko inna.

Z naturą jest tak, że nie znosi pustki. Coś się kończy, coś zaczyna. Jedne drzwi się zatrzaskują przed człowiekiem, otwierają się inne. 

Zanim więc zdarzy się coś, co można by podsumować stwierdzeniem: „To wszystko przez… ciebie…”, pomyślmy sobie, że przez kogokolwiek cokolwiek by nie było, to i tak będzie. Po prostu będzie coś przez kogoś, dla kogoś, z powodu kogoś czy czegoś. Wystarczy tupnąć nogą w cienki lód i całą filozofię zobaczymy jak na dłoni. Albo pod nogami. Jak kto woli.

Koniecznie przeczytaj

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najnowsze