Słuchaj nas online

Informacje | Kultura | Rozrywka | Nauka

Wampiry są wśród nas, czyli nie dajmy się

Więcej od tego autora

Przeczytasz w: 3 minuty

Blada twarz, wyraźnie dłuższe kły i przerażający wyraz twarzy, ociekającej krwią. Do tego osikowy kołek albo czosnek jako antidotum. Wiadomo, kogo mam na myśli? Oczywiście! Wampir. Postać bezsprzecznie budząca lęk, żywiąca się ludzką krwią, wysysająca ją. A jak wiadomo – bez krwi nie ma życia.

Chyba każdy się z tym spotkał

Temat wciąż pobudza wyobraźnię, czego dowodem są choćby filmy, niektóre naprawdę świetne. W tle jakaś niewinna dziewoja zmuszona przez krwawy pocałunek do wiecznego życia albo męczeńskiej śmierci w blasku dnia czy za sprawą osikowego kołka. Jednak wśród nas, rzeczywistych ludzi, grasuje zupełnie inny rodzaj krwiopijców.

Myślę, że niejeden miał z tym do czynienia, gdy kontakt z drugim człowiekiem wysysał całą energię. Zdarza się, że ktoś osacza, obciąża swoimi problemami, swoją obecnością, intensywnością kontaktów. Znane sytuacje? Myślę, że tak. Zaczyna się już w dzieciństwie, gdy koleżanka w koleżance chce mieć przyjaciółkę na wyłączność i zabrania kontaktów z innymi.

Często proces emocjonalnego wykorzystywania, wysysania energii, przypomina syndrom gotującej się żaby. Najpierw jest całkiem przyjemnie, a później, powolutku, zaczyna się to zmieniać i coraz bardziej ograniczać, ale nie czuje się tego, bo proces jest powolny. Gdy jest już naprawdę źle i pojawia się tego świadomość, nie można się wyrwać z takiego układu.

Wampiryzm emocjonalny jest dość powszechny. Szkoda, że nie można tu zaradzić czosnkiem ani święconą wodą.

Albo jedno, albo drugie

Moja przyjaciółka znalazła się kiedyś w takim układzie. Na gruncie zawodowym, zaczęła się zbliżać do miłej, starszej pani, która była jej przełożoną. Pani miała matczyne cechy względem niej, była bardzo miła, przyjazna, do tego często chwaliła swoją podwładną, podkreślała i wyciągała na wierzch jej mocne strony, dobre cechy. Kto by się na to nie nabrał? Zwłaszcza jeśli poczucie własnej wartości nie jest tak mocne, jak być powinno.

Po kilku czy kilkunastu miesiącach przyjaciółka była w sytuacji dla siebie bez wyjścia. Całkowicie osaczona. Starsza pani oczekiwała od niej całkowitego zaangażowania kosztem jej rodziny i własnego czasu. Oczekiwała wdzięczności i wyłączności. A na wszelkie próby wymknięcia się z takiego układu przypominała, ile dla niej zrobiła, jak się poświęciła. Gdy i tego nie starczyło, posunęła się dalej – do oskarżenia o egoizm i egocentryzm.

Jak się to skończyło? Odejściem z pracy…

Doświadczenie bezcenne

Nieraz się droczę z synem, włączając w wypowiedzi powszechnie znienawidzone: „A nie mówiłam?”. Na szczęście on jest na tyle dorosły, że możemy sobie tego typu przytyki serwować bez rozdrażnienia. Wiek zazwyczaj idzie w parze z doświadczeniem. (No chyba że jest się ociekającym krwią po nocnych łowach wampirem, który – jak wiadomo – w określonych warunkach żyje długo, a nawet bardzo długo. Ale w tej kwestii nie mam kompetencji, żeby się wypowiadać.)

W młodości, gdy brakowało mi wiedzy, umiejętności, a przede wszystkim świadomości pewnych zachowań międzyludzkich, nieraz pakowałam się w wampiryczne relacje. Wychodzenie z nich nie było dla mnie łatwe, ale wyłącznie z subiektywnych powodów – myślałam, że odsuwając się, sprawię komuś przykrość albo, co dziś wydaje mi się naiwnie zabawne, że jestem bardzo ważna dla drugiej osoby, bo właśnie mnie potrzebuje, bo nie ma nikogo innego wokół, kto jej pomoże.

Dziś się z tego śmieję, a jednocześnie uważam za ważne dla siebie doświadczenie. Dziś jestem na tyle świadoma siebie jako istoty zbudowanej nie tylko z ciała, ale przede wszystkim ducha, że nie wpadam w uzależniające układy. Lubię wolność i samodecydowanie. I dobre filmy o wampirach!

Amen

Że wampiry są wśród nas, nie ma wątpliwości. Że nie ociekają krwią ani nie mają bladej cery – poza jednostkami, które mają bladą cerę – nie ma wątpliwości. A wydłużone kły, jeśli jednak ktoś może się takowymi szczycić, nie są ani nadmiernie długie, ani tym bardziej ostre. Ale wyssać energię niejeden potrafi skuteczniej, niż legendarny wampir – krew.

Strzeżmy się więc! Zamiast osikowego kołka proponuję asertywność. Zamiast czosnku na odstraszanie – zwykłe „nie, dziękuję”. Zamiast dbania o potrzeby innych kosztem siebie – dbanie o siebie i mądre pomaganie innym. Amen, czyli niech tak się stanie.

Koniecznie przeczytaj

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najnowsze